Wiceprzewodniczący OPZZ: Może dojść do społecznego wybuchu. Wystarczy iskra

Dzisiaj rozmawiam z dr. Piotrem Ostrowskim, socjologiem, byłym wykładowcą akademickim, a dziś wiceprzewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, jednej z trzech największych, tzw. reprezentatywnych central związkowych w Polsce.

Trzecia „tarcza antykryzysowa” w Polsce i trzeci raz mamy w oczach łzy bezsilności i wściekłości. Media informują głównie o możliwości cięcia po pensjach i zwalniania ludzi mailem. Zanim przejdziemy do szczegółów, zapytałabym o dialog społeczny w Polsce. Jak to możliwe, że przy tak poważnym problemie, przy powszechnej w zasadzie zgodzie, że wychodzenie z kryzysu musi odbyć się przez pomaganie najsłabszym, utrzymywanie miejsc pracy i oddolną konsumpcję – rząd forsuje tak antypracownicze rozwiązania? Czy wy, organizacje pracownicze, nie macie już nic do powiedzenia?
To jest efekt przekonania rządzących o własnej nieomylności i przeświadczenia, że nie warto niczego konsultować z nikim. Omijanie Rady Dialogu Społecznego, opinii partnerów społecznych nie jest przy tym wyjątkiem. Na szczęście mamy inne kanały, za pomocą których możemy nagłaśniać tego typu skandaliczne pomysły.

Przypomnijmy, że dialog społeczny jest wpisany do preambuły konstytucji i stanowi element fundamentu ładu społeczno-gospodarczego w Polsce. Domagając się niezależności sądownictwa, mediów i wolnych wyborów, warto domagać się także sprawnego dialogu społecznego, sprzyjającego spójności społeczno-ekonomicznej.

Wystarczy przyjrzeć się bliżej debacie i konsultacjom parlamentarnym. Problemy są bardzo podobne. To generalny problem z jakością debaty publicznej, z deliberacją. Widać, że bez demokracji przemysłowej nie będziemy mieli też demokracji „bezprzymiotnikowej”.

Analizowałeś kolejne tarcze antykryzysowe. Wobec braku ogłoszenia stanu wyjątkowego, stanu klęski żywiołowej, można się obawiać, że „tarcze” zostaną z nami na długo. Co jest w nich twoim zdaniem najgroźniejsze?
Najgroźniejszy zaczyna wydawać mi się styl myślenia. To czysty darwinizm społeczny. To wygląda jak jakiś koszmarny eksperyment szalonego naukowca z niskobudżetowych filmów grozy. Niestety, ale to dzieje się naprawdę. Te rozwiązania „pisane” są na stan epidemii. Jak długo pozostanie z nami stan epidemii? To zależy od premiera, który słucha w tej kwestii ministra zdrowia, ostatnio snującego wizje kilkuletnich zmagań z pandemią. A nawet jak epidemia zostanie odwołana, nikt nie zagwarantuje, że nie pojawi się jakiś „ekspert”, który zasugeruje, że w gruncie rzeczy te rozważania są dobre i warto je utrzymać na stałe.

Nie tylko w moim środowisku panuje przekonanie, że organizowane na siłę wybory korespondencyjne będą punktem zwrotnym polskiej polityki, linią demarkacyjną między demokracją, jaka by ona nie była, a jej brakiem. Mówiliśmy o dialogu społecznym – dla mnie jest to filar demokracji. Dlatego nie mogę nie zapytać: co na to związki? Protesty będą?
Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Obostrzenia obowiązują, a Polki i Polacy się do nich stosują. Ludzie są jednak zastraszeni pandemią, utratą pracy, ogólną niepewnością, co dalej, zmęczeni tym wszystkim. Coś jednak „wisi w powietrzu” i może dojść do społecznego wybuchu. Wystarczy tylko iskra…

A jaką ścieżkę wychodzenia z kryzysu zaproponowałoby Polsce OPZZ?
Nie jesteśmy tu znacząco odkrywczy. Wnikliwie przypatrujemy się rozwiązaniom innych krajów. Od początku mówimy, że kluczem do sukcesu jest utrzymanie miejsc pracy i wynagrodzeń na niezmienionym poziomie. Państwo musi być hojne, wykorzystując przy tym koła ratunkowe, jakie rzuca nam Unia Europejska.

Tarcza 3.0 to jednak zrzucenie bomby atomowej. Jeśli wejdzie w życie, będziemy już innym krajem. Długofalowe konsekwencje będą ogromne. Skali zniszczeń społecznych i psychicznych nie da się łatwo odbudować. A być może nigdy?