Obserwator OBWE: Te wybory są nielegalne już dziś

Bartosz Lech, politolog, europeista i ekspert wyborczy OBWE, zgodził się odpowiedzieć na kilka moich pytań dotyczących szans rządu na legalne i skuteczne przeprowadzenie demokratycznych wyborów.

Czy w Polsce jest demokracja, czy jej nie ma?
To trochę akademickie pytanie. Nie ma jednego modelu demokracji. Ale są wspólne uniwersalne standardy, czyli zbiór norm, które muszą być szanowane, aby państwo uznane było przez wspólnotę międzynarodową, ale też własne obywatelki i obywateli za demokrację. Przykładem jest norma trójpodziału władzy – która oznacza, że władza w państwie nie ma być sprawowana przez jeden ośrodek wyłoniony w jednych wyborach, bo historia udowodniła, że jest to niebezpieczne. Inny jest cały komplet podstawowych zasad demokratycznych wyborów.

Jak oceniasz praktyczne możliwości przeprowadzenia dziś w Polsce wyborów korespondencyjnych?
Takie wybory są niemożliwe do przeprowadzenia. Po pierwsze, nigdzie na świecie nie ma krajowych wyborów jedynie drogą korespondencyjną. Zdalne głosowania istnieją, ale są zarezerwowane dla wyborczyń i wyborców, którzy z powodów obiektywnych i nieuniknionych nie są w stanie uczestniczyć w głosowaniu w lokalu wyborczym. Takie wyjątki istnieją, bo tego wymagają normy międzynarodowe. Ale te same normy mówią, że odwrócenie relacji między regułą a wyjątkiem jest niedopuszczalne oraz że praw człowieka, jakim są wolne wybory, nie wolno używać jako argumentu do ich de facto ograniczania.

Warto tu przypomnieć, że głosowania odbywały się także w PRL. To znaczy odbywało się coś, co ówczesna władza określała jako „wybory”, ale wiemy, że nimi nie było. Także być może jakaś forma głosowania się odbędzie, ale nie będzie to miało nic wspólnego z demokratycznymi wyborami. Gdybym był obserwatorem – ale nikt nie może obserwować z ramienia OBWE wyborów we własnym kraju, więc nie będę udawał, że nim jestem – moje najważniejsze zapytanie na tym etapie do organizatorów głosowania dotyczyłoby planu logistycznego: jak miałoby dojść do dostarczenia pakietów wyborczych, skoro już wiadomo, że na czas nie będą dostępne? I oczywiście: gdzie organizatorzy planują wysłać najwcześniej te, które będą już gotowe?

Jak oceniasz szanse uznania tych wyborów przez wspólnotę międzynarodową?
Wątpliwe. Rząd PiS czekają pozwy do Strasburga oraz do Komitetu Praw Człowieka ONZ. I rząd je przegra, bo już teraz, w jakiejkolwiek formie wybory by się nie odbyły, są łamane zasady uważane za fundamentalne. Już tylko ze względu na ograniczenie wolności zgromadzeń oraz fory, jakie dostaje urzędujący prezydent, wybory te nie są demokratyczne. Z perspektywy praw człowieka te wybory są nielegalne już dziś.

Czy w twojej karierze – zawodowego obserwatora, ale i po prostu politologa – widziałeś cokolwiek podobnego do tego tańca chochołów?
Staramy się unikać porównywania krajów, jeśli chodzi o praktyki wyborcze – bo te często wynikają z uwarunkowań geograficznych, politycznych, historycznych czy kulturowych. Ale złamania – w jednym procesie wyborczym! – tak wielu ewidentnych i podstawowych norm, do których przestrzegania rząd polski jest zobowiązany umowami międzynarodowymi, nie widziałem. To byłby najprostszy raport do napisania, nie wiem tylko, czy starczyłoby stron…

Bartosz Lech – jeden z założycieli polskiej Partii Zieloni i były doradca Grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim. Pracuje jako niezależny ekspert wyborczy i demokratyzacyjny na misjach obserwacji wyborów OBWE, UE, NDI. Dotychczas analizował w tym charakterze wybory powszechne w 13 krajach na świecie.