Dlaczego mówię „uratować świat przed Trumpem”?
Świat, jak doskonale wiemy, jest pojęciem bardzo nieprecyzyjnym. Czasami to słówko jednak się przydaje. Specjaliści w obszarze polityki i relacji międzynarodowych mówią np. o „światowym porządku”. Pod względem militarnym okres w dziejach planety, w którym większości z nas przyszło żyć, określa się jako jeden z najspokojniejszych. Ta stabilizacja wynika z funkcjonowania sieci ponadnarodowych (światowych!) sojuszy i paktów, od Organizacji Narodów Zjednoczonych przez NATO po WTO. Jak wiadomo, konflikty handlowe w przeszłości aż nazbyt często przeradzały się w konflikty zbrojne, dlatego Światowa Organizacja Handlu (World Trade Organization, WTO) z pewnością zasługuje na wzmiankę w tym miejscu. Historycy mówią wręcz o gospodarczych „systemach-światach”. Świat wreszcie może oznaczać po prostu ekosystem na planecie Ziemia…
Prezydentura Donalda Trumpa, aczkolwiek jej konsekwencje dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej są w tej chwili niemożliwe do oceny, poprzedzona została kampanią wyborczą, która mocno dała do myślenia ludziom poza granicami USA.
1. W szczególności chodziło o deklarację kandydata, że nie zamierza honorować Artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który brzmi:
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
Przynajmniej dla obszaru NATO ta deklaracja solidarności, zwłaszcza że została złożona przez militarnego giganta – Stany Zjednoczone – stanowiła wiadro zimnej wody w przypadku jakichkolwiek planów ataku zbrojnego. Dla Stanów Zjednoczonych okazała się również nie bez znaczenia: np. po 11 września globalna wojna z terroryzmem byłaby niemożliwa jako akcja unilateralna.
Tak więc Traktat Północnoatlantycki ze swoim artykułem 5. stał się fundamentem doktryn obronnych wielu państw, w tym Polski. W sytuacji gdy fundament ten się usuwa albo po prostu poddaje w wątpliwość – te doktryny obronne stają się nieaktualne, a ich harmonizacja w zasadzie niemożliwa.
Nie przypadkiem okres ostatnich kilkudziesięciu lat zwano, trochę z przekąsem, Pax Americana. Za obietnicę pokoju na (prawie całym) świecie Stany otrzymywały konkretne korzyści, w szczególności gospodarcze, ale też militarne i informacyjne. Ten układ przynoszący kwestionowane, ale jednak jakieś obopólne korzyści, w tej chwili stoi na granicy zawalenia się.
Oczywiście Partia Republikańska zawsze była gorącą zwolenniczką militarnej supremacji Ameryki. Dlatego podkreślam, że republikański Kongres, o ile pozostanie w konsekwentnej opozycji do administracji i prezydenta, może być istotnym czynnikiem przywracającym i wzmacniającym wiarygodność tego światowego układu.
2. Ale ważny jest również zwrot protekcjonistyczny w retoryce prezydenta. Stany Zjednoczone zawsze dbały o gospodarczy wymiar swoich międzynarodowych interesów, a wiele gospodarek na świecie, w szczególności gospodarki globalnego Południa, jest uzależnionych od eksportu do Stanów Zjednoczonych – na przykład produkcji rolnej.
Zamykanie tych dróg wymiany czy zmiana warunków przez Stany Zjednoczone może oznaczać dla tych gospodarek zapaść, z jakiej trudno będzie im się wydobyć. Jak mówił Keynes: In the long run we are all dead. Trzy lata złej koniunktury mogą zniszczyć nawet świetnie prosperujące gospodarstwa. Zapytajcie polskich rolników, jak mogą się czuć rolnicy z Chile, kiedy słyszą obietnice składane przez Donalda Trumpa rolnikom amerykańskim.
3. Organizacje i konwencje międzynarodowe to ważny czynnik stabilizacji światowego porządku, ale i gwarancje rozwoju. Możemy o nich mało wiedzieć, ale ich działalność przynosi konkretne rezultaty. Cele Milenijne ONZ pozwoliły wyciągnąć miliony ludzi ze skrajnej biedy. UNESCO umożliwia wymianę kulturową i zwiększanie kwantum powszechnie dostępnej wiedzy. Przykład? Dla wielu dzieciaków na całym świecie upowszechnienie dostępu do internetu do pierwsza w życiu szansa na zdobycie jakiegokolwiek wykształcenia. Ale zdalną edukację musi ktoś robić i ten ktoś musi mieć na to pomysły. Albo może je pożyczyć od kogoś innego właśnie dzięki UNESCO (przy okazji: pomysłowość zdalnych edukatorów w krajach rozwijających się często inspiruje nasze rodzime organizacje!). Wycofywanie się USA z ich finansowania lub upór przy ich podporządkowywaniu może to zniszczyć. Byłaby to ogromna szkoda.
4. Zapowiadana przez Donalda Trumpa walka z „nieobywatelami” oznacza odwrócenie trendów migracyjnych na świecie. Samo „odstawienie” nielegalnych przybyszy (czy rzeczywiście skończy się na 2-3 milionach, jak sugeruje Tomasz Zalewski? Byłoby dobrze, ale pamiętajmy, że prezydent-elekt w tej chwili prowadzi kolejną, subtelniejszą kampanię, ściągając ludzi do pracy w swojej administracji. Te deklaracje to ciągle nie decyzje, a obietnice…) zakłóci kruchą demograficzną równowagę w krajach pochodzenia. Przy okazji naruszając tamtejszą sytuację polityczną. Mieliśmy z tym do czynienia w Europie w latach 30., kiedy to z kraju do kraju przepędzano ludność żydowską. Jeśli dziś się boimy uchodźców z Bliskiego Wschodu, to właśnie przez wzgląd na tamte wydarzenia i zrozumienie, że państwa, zwłaszcza słabsze, mniej rozwinięte, mogą mieć ogromne trudności z akomodowaniem tak dużych liczb ludzi. A to może się kończyć zamieszkami, wewnętrznymi konfliktami czy sporami międzynarodowymi. Jeszcze bardziej destabilizując sytuację międzynarodową.
5. Jeśli ktokolwiek, niekoniecznie Donald Trump, zdecyduje się wkroczyć w ten chaos z interwencją jądrową, to może oznaczać efekt domina i wojnę atomową, a więc i koniec świata jako ekosystemu, który znamy.
To nie są scenariusze całkiem nierealne. Niektóre z nich zaczynają się spełniać, inne podawane są przez uznanych ekspertów. Przysłowiowe „zielone ludziki Putina na Litwie” to przecież dokładnie sposób na przetestowanie wiarygodności Donalda Trumpa w kwestii Artykułu 5. Zareaguje czy nie zareaguje? NATO wciąż działa czy stało się wydmuszką?
Biorąc pod uwagę powyższe, ja sama uważam mówienie o „ratowaniu świata” w kontekście Donalda Trumpa za uprawnione. Kilka przekazów z jego kampanii było niezwykle niepokojących. Mam nadzieję, ze mój niepokój okaże się bezpodstawny.
Mam też nadzieję, ze Partia Republikańska będzie potrafiła znaleźć sposób na współpracę z nowym prezydentem, co nawet jeśli nie pozwoli na podtrzymanie Pax Americana, to przynajmniej umożliwi stopniowe i rozsądne uniezależnianie się świata od „znów wielkiej Ameryki”, zamiast przyspieszać gospodarczy i militarny kolaps.
Komentarze
Co do punktu 1-go, to doprecyzujmy: Trump nie powiedział, że nie ma zamiaru dotrzymywać punktu 5 deklaracji NATO, lecz w swój typowy polemiczny i prowokacyjny sposób powiedział coś w sensie, że USA nie będą bronić krajów, które same postanowień paktu i swoich zobowiązań nie dotrzymują.
To jest jednak istotna różnica i porusza problemy i irytacje obecne już lat w stosunkach transatlantyckich i od lat dyskutowane. A dotyczy to nonszalancji i maruderstwa większości państw europejskich w kwestii swojej obrony, kompletnej nieobecności UE w sprawie obronności i naiwnej wiary państw europejskich w siłę i dobroć Wuja Sama zza oceanu, który może mieć własne problemy i może obrać inne priorytety.
Więc takie gadki można również przyjmować pozytywnie jako ostrzeżenie oraz jako szansę dla poważniejszego potraktowania kwestii obronności przez państwa europejskie jak i całą Europę, i co tu dużo mówić przesunięcia odrobiny ogromnego bogactwa Europy również na sprawy własnej i usamodzielnionej obronności. Liczenie wyłącznie na innych generalnie jest głupie, naiwne i co więcej niebezpieczne.
Zresztą Trump powiedział głośno coś, co już od dawna jest tajemnicą Poliszynela. Wojska amerykańskie są już z Europy niemal całkiem wycofane, a NATO od jego powiększenia jest w coraz większym stopniu paktem politycznym a w coraz mniejszym paktem militarnym. Nawet gdy formalnie jest jeszcze paktem militarnym.
Bronię Prezydenta Elekta Donalda Trumpa.
Po pierwsze: D. Trump nie powiedział, że wycofa się z Europy. Postawił tylko warunek, że może to uczynić, gdy Europa nie zwiększy nakładów na zabezpieczenie swojego bezpieczeństwa. Proszę zauważyć, że jeszcze parę lat temu dochód narodowy (GNP) USA przekraczał skapitalizowany dochód wszystkich krajów europejskich (bez wliczania dochodu Rosji). Kapitalizacja wszystkich spółek na Wall Street, przekraczała kapitalizację spółek na wszystkich giełdach Unii Europejskiej. Bodajże 2 lata temu odtrąbiono wielki sukces Unii Europejskiej, bo dochód narodowy wszystkich krajów UE przegonił dochód narodowy USA. Czy zatem żądanie D. Trumpa by kraje UE łożyły tylko o 1% więcej tego dochodu na swoje bezpieczeństwo nie jest zasadne. Z drugiej strony czy upominanie się krajów UE o ciągłe zwiększanie nakładów USA na bezpieczeństwo Europy jest moralnie słuszne.
Po drugie: wybudowanie muru z Meksykiem, wiadome jest, że to celowe przejaskrawienie problemu. Mur jest niewykonalny, granica wynosi ponad 3 300 km. Trump chyba też wie, że linia Maginota nie zatrzymała Niemców. Problem z Meksykanami i nie tylko z nimi, bo to dotyczy wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej, jest poważny. USA nie jest już w stanie przyjąć ich więcej. Można powiedzieć, że nasycenie USA mieszkańcami Ameryki Łacińskiej przekroczyło dopuszczalny poziom i jest groźne dla kraju. Sytuacja jednak się pogarsza, bo różne gangi przemycają coraz to większe ilości mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Sam Meksyk posiada ok. 120 mln. mieszkańców, gdy USA ok. 330 mln. Emigranci ci nie asymilują się z miejscowymi, nie przestrzegają ustalonych norm współżycia społecznego i niestety są jednak źródłem różnej patologii. Czy ktoś zna sposób jak to rozwiązać, a rozwiązać jednak trzeba. Właśnie przed wyborami uzyskałem informację, że ilość mieszkańców kolorowych w USA jest większa od liczby białych. Jeszcze 20 lat temu stosunek ten wynosił 15% do 85%. Proszę więc wyobrazić co będzie za 20 lat. Jeżeli nie zatrzyma się tempa napływu tych ludzi do USA, to za parę lat będzie można powiedzieć, że niektóre stany nie są stanami USA, a są Stanami Ameryki Południowej. Czy chce Pani, więc by USA za lat 20 wyglądała właśnie jak Meksyk obecnie, kto wtedy będzie bronił Europy.
Po trzecie: Rzucone hasło „infrastructure first” jest bardzo słuszne.
Znawcy i badacze cykli ekonomicznych np. M. N. Rothbard opisując kryzys z 1929 r. „Wielki kryzys w Ameryce”, stwierdzają, że kryzys ten trwał w USA aż do 1940 r, a więc 11 lat. W krajach Europejskich było różnie, bo Niemcy uzyskali już pełne zatrudnienie w 1935 r., ale wiadomym jak to osiągnęli. Przyjmując nawet, że kryzys wybuchł w 2008 r. a wszyscy znani, na świecie ekonomiści opisywali go, jako najpotężniejszy w historii, to niestety po ośmiu latach nie możemy stwierdzić, że się już skończył i mamy teraz ożywienie. Zasadniczym sposobem wyjścia z kryzysu w roku 1929 były roboty publiczne, a więc budowa autostrad, lotnisk, zapór wodnych. Dzisiaj wiele z tych autostrad nie było remontowanych od czasu budowy, szczególnie w zachodniej części USA, ale nie tylko jeszcze parę lat temu autostrada nr 90 na zachód ok. 50 mil od Chicago miała nawierzchnie betonową z tego okresu. Pod wieloma wiaduktami wisiały siatki zabezpieczające przed urywającymi się kawałkami betonu. Po drugie od 50 lat nie wybudowano w USA żadnej elektrowni, kraj zaczyna przeżywać kryzys energetyczny, już były awarie prądu w całym Nowym Yorku. Estakada po której jeździ kolejka w Chicago nie była odnawiana od lat. Pordzewiałe niemalowane filary, często dziurawe drewniane perony. Ludzie mają naprawdę zdrowe nerwy jeżdżąc po tej estakadzie. Estakada ta powinna być zresztą rozebrana, bo w chwili obecnej stanowi zbyt łatwy cel. Ludzie na prowincji USA (wystarczy wyjechać 30-40 mil za Chicago) żyją bardzo skromnie, są miasteczka, w których 50-60 letnie domy nigdy nie przeszły gruntownego remontu. Remonty polegają na wymianie kilku desek w schodach, czy załatanie dziury w dachu. Mieszkańcy tych domów posiadają często sprzęt z lat 70-ych, np. lodówki. Widziałem farmę, na której najmłodsza maszyna rolnicza pochodziła też z tego okresu. Już ok 40 mil za Chicago można spotkać kierunkowskazy np. Rigde Field Antic Village”. Po wjechaniu do takiej osady zobaczymy na każdej szopie, czy stodole szyld: „Antic store”, gdzie można kupić przeróżne zardzewiałe żelastwo. Ludzie z tego żyją, ale nie narzekają, bo tacy są Amerykanie. Wiedzą jednak, że nie tak powinno być. Politycy i dziennikarze w Europie krzyczą natomiast Ameryka musi to, Ameryka musi tamto. Ja wiem natomiast, że Ameryka ma wiele własnych problemów do rozwiązania. Jeżeli więc D. Trump mówi, że za to się weźmie to ma rację. Będzie miał pełne poparcie mieszkańców swojego kraju. Wystarczy żeby D. Trump zwiększył znacznie wydatki na roboty publiczne, to USA może rozwijać się w tempie 3,5% rocznie, jak obiecuje. W 1929 roku Rząd USA nie miał na ten cel kapitału, i musiał finansować je z emitowanych obligacji. Dziś banki cierpią na jedno: mają nadmiar gotówki. Wczoraj po rozmowie ze znajomym w USA dowiedziałem się, że tamtejsza prasa podała, iż w kraju remontu wymaga ok. 1 milion wiaduktów.
Po czwarte: Relacje handlowe USA z innymi krajami. Trzeba tu jasno powiedzieć, że chodzi ty przede wszystkim o relacje handlowe z Chinami. Każdy mieszkaniec USA powie, że relacje te są niekorzystne dla USA, choćby z tego powodu, że zadłużenie USA w stosunku do Chin przekroczyło 2 biliony USD, (stosując terminologię polską, nie USA). Z drugiej strony każdy wie, że wyroby z Chin są bardzo niskiej jakości. Jeszcze 20 lat temu w USA kupowało się wyroby najwyższej jakości, kraj z tego słynął, wszystko co amerykańskie było najlepsze. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku większość wyrobów z krajów azjatyckich to były wyroby z Tajwanu. Wyroby te były dobrej jakości. Chiny zarzuciły cały świat tandetą i dziś jeżeli mówimy o wyrobach z Chin to mówimy o wyrobach najniższej jakości.
Po piąte: skutki globalizacji. Gdy 28 lat temu gdy pierwszy raz zaleciałem do USA, na ulicy gdzie mieszkałem nie było innego samochodu niż produkcji USA, tak samo było na parkingu pod fabryczką w której pracowałem. Marki Honda nikt nie widział na oczy, jedynymi zagranicznymi samochodami były Mercedesy i Volvo. Gdy zaleciałem po 10 latach na ulicach było już dużo „Japończyków”. Gdy zaleciałem po następnych kilku latach, to na ulicach amerykańskie samochody było widać od czasu do czasu. Niektóre marki zniknęły w ogóle. Pontiaca czy Oldsmobila dzisiaj nie uświadczysz. Zniknęła większość krążowników szos, i to wcale nie ze względu na cenę paliwa. Dziś gdyby nie powiewające wszędzie flagi, to można by odnieść wrażenie, że jesteśmy gdzieś w Europie. Żaden Amerykanin nie używał kiedyś innego telefonu niż Motorola. Gdy bodajże w 2004 r. żona Michaela Duglasa zaczęła reklamować telefony T-Mobile, to okrzyknięto ją zdrajczynią i kazano wracać tam, skąd przybyła. Amerykanie do swoich wyrobów przywiązani byli jak do flagi. Utracili teraz swoją tożsamość i za to wszystko obwiniają polityków. Czy nie mają prawa oczekiwać zmian. Ja ich rozumiem, mam do nich szacunek.
Jeżeli USA nie rozwiąże swoich własnych wewnętrznych problemów, to taki porządek świata, który znamy dziś przejdzie do historii. Co będzie dalej, to niech każdy uruchomi swoją wyobraźnię.
Proponuję ogłoszenie „International competition” na „Judytę” która omami Donalda ażeby mu…. „ten tego” a potem jego urżnięty łeb przed siedzibą „demkoratów” podrzuci. Blogerkę wykluczam jako że bardziej pasuje mi do roli – Meduzy….! 😉
Rozumiem, ze Pani esej jest odpowiedzia na moj komentarz do “Czy system prezydencki USA uratuje swiat przed Trumpem?” Pozwole sobie wobec tego dodac moj komentarz.
Nalezaloby moze zaczac od stwierdzenia, ze kampania prezydencka a pozniejsza prezydencka rzeczywistosc to sa dwie rozne rzeczy, mozna uzyc popularnego w naszej dyskusji okreslenia dwa rozne „swiaty”. Doskonalym przykladem moze byc odchodzcy prezydent, ktory wiele rzeczy zapowiadal, dostal na kredyt Pokojowa Nagrode Nobla i tchnal nadzieje w mieszkncow wielu zakatkow swiata swym wystapieniem w Kairze. Ile z tego zostalo? Niewiele, niektorym mieszkancom globu przyniosl cierpienie, smierc i niekonczcy sie konflikt. Warto o takich szczegolach pamietac.
Ad 1. W zasadzie „snakeinweb” skomentowal I sprostowal pewne rzeczy wiec tylko dodam.
Wydarzenia 9/11 staly sie oskocznia dla niczym nie skrepowanej interwencji i konfliktu zbrojnego w wielu miejscach globu. Jesli dobrze sie przyjrzec liczbom, udzial tzw. sojusznikow czy tez tzw. „koalicji chetnych” byl w zasadzie symboliczny i zasadniczo sluzyl celom czysto propagandowym. W przypadku Iraku bylo to o tyle istotne, gdyz potanowiono zignorowac ONZ i dzialac poza ramami tej organizacji.
Pisze Pani o obietnicy pokoju – nie bardzo wiadomo, kto komu obiecywal ale pierwsze 16 lat XXI wieku dla niektorych regionoe swiata jest katastrofa. Trudno nie zauwazyc, ze jednym z glownych animatorow zdarzen sa Stany Zjednoczone. Moze obiecywane przez Trumpa skoncentrowanie sie na problemach wewnetrznych USA spowoduje zakonczenie konfliktow i spadek napiecia na swiecie.
Ad 2. Rzeczywiscie bardziej protekcjonistyczna i izolacjonistyczna polityka moze przyniesc straty. Jednak w prasie ekonomicznej pisze sie, ze ewentualne inwestycje w amerykanska infrastrukture moga byc lokomotywa podobna do chinskiej jakis czas temu. Na tym skorzystaja kraje eksportujace surowce – tak sie sklada, ze z eksportu surowcow zyje prawie cala Ameryka Poludniow, Afryka czy tez Australia. Jakies wywazenie strat i zyskow bedzie wobec tego na miejscu. Nie jest w tej chwili jasne czy przed Trumpem musimy sie bronic.
Ad 3. Tak, organizacje miedzynarodowe sa istotnym elementem politycznego systemu. Niemniej warto zauwazyc, Stany Zjednoczone ( zreszta nie tylko Stany) traktuja wiele z tych instytucji calkiem instrumentalnie, ignorujac lub nawet utrudniajac dzialanie , gdy nie jest to zgodne z celemi politycznymi USA.
Ad 4. Sadze, ze odwolywanie sie do tragedii spolecznosci zydowskiej w Europie w latach 30-tych jest demagogiczne i nijak nieporownywalne do dzisiejszej sytuacji. Z tego co rozumiem mowa jest o deportacji nielegalnych imigrantow. USA nie sa jedynym krajem, majacym ten problem i nie jedynym siegajacym do drastycznych dzialan – prosze spojrzec na Australie. Pisze Pani o destbilizacji krajow slabszych. A moze rozwiazaniem byloby zalagodzenie konfliktow, wycofanie sie z interwencji militarnych jako srodka do osiagniecia celow politycznych i odejscie od koncepcji ekonomiczno-politycznych czyniacych kraje slabe permanentnie slabymi. Nie bardzo to wszystko ma zwiazek z Trumpem i nie bardzo widze jak mozna w tej kwestii do Trumpa sie odnosic.
Ad. 5 Kto ma wkraczac „ w ten chaos” z interwencja nuklearna i z jakiego powodu? Kandydatow nie jest wielu ale mozna zapytac, dlaczego mialby nastapic konflikt nuklearny. Obecnie stosunki miedzy USA – Rosja sa najgorsze od czasu zakonczenia zimnej wojny i tu mogloby dojsc do takiego konfliktu. Ale prezydent – elekt stwierdzil, ze chce doprowadzic do zlagodzenia napiecia i ulozenia wzajemncyh stosunkow. Jak mozna w tej kwestii mowic i pisac o ratowaniu swiata przed Trumpem, raczej rozsadniej byloby go poprzec w dazeniach do rozladowania napiec. A moze nie o to chodzi? Jesli polityka amerykanska dokona tak naglego zwrotu, wielu politykow jak i bardzo wielu publicystow znajdzie sie w sytucji ososby majacej reke w pewnym naczyniu stojacym przy lozku – zapewne nie jest to zbyt przyjemne uczucie.
Pozdrawiam
Szanowna Pani
Jak sie nie ma nic madrego do powiedzenia to lepiej milczec.
Slawomirski
Przegrał zgniły do cna establishment. „Dobra zmiana” idzie przez Europę. A teraz w USA. Wystarczą wybory w tych kilku państwach, by problemy PiS z Zachodem się skończyły. Francja, Austria, Holandia, a nawet Niemcy. Wygrywa prawica i co zrobicie lewacy? Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich wywołało ogromne niezadowolenie w lewicowym środowisku nie tylko w USA, ale również w Europie. W Polsce lewicowe elity wpadły wręcz w histerię. Celebryci i przeróżni „eksperci” nie mogli powstrzymać się od publikowania komentarzy w internecie i mediach.
Prosze ratowac Polske Ameryka sobie poradzi
Ateiści, prawosławni czy muzułmanie powinni podpisywać oświadczenia, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję – napisała w felietonie posłanka PiS Beata Mateusiak-Pielucha. Jej zdaniem, powinni również oni akceptować „wartości uznawane w Polsce za ważne”. Niespełnianie tych wymogów – według polityk – powinno być „jednoznacznym powodem do deportacji”. W późniejszym oświadczeniu posłanka dodała, że chodziło jej o „zagrożenie, jakie stanowi coraz większa ilość pracujących i żyjących w Polsce imigrantów”. (http://www.tvn24.pl)
Slawomirski
Takie oświadczenia powinien podpisać głównie PiS i reszta partyjnej hołoty. A jak nie to deportować tam skąd przyszli, czyli na azjatyckie stepy Rosji.
@Slawomirski
Już to wiesz, czemu zatem nie stosujesz?
litwos8 to typowy przykład trampkowego rasisty.
Z takimi ludźmi naprawdę trudno dyskutować.
Oczywiście zaraz powie, że on nie jest rasistą i że on kocha Meksykanów.
Jego słowa o Latynosach są praktycznie wyjęte żywcem
z Volkischer Beobachter. A to już ich tu za dużo, a bo się nie asymilują
bo są źródłem chorób i patologi społecznych, itp. itd. głupie argumenty z rasistowskich podręczników.
To samo jakieś 180 lat mówiono o katolickich imigrantach z Irlandi.
Dokładnie te same argumenty: alkoholicy, prostytutki, roznoszą gruźlicę, nie chcą się asymilować, za dużo ich tutaj na mojej ulicy – dokładnie to samo. Proszę poczytać sobie prasę bostońską z początków XIX wieku. Albo wygooglować „Ursuline convent riots”
Poza tym pan litwos8 kłamie, ale dla Trump lover to przecież drobnostka: cała ta wasza hucpa jest przecież oparta na kłamstwach
i iluzjach.
Ciekawi mnie skąd litwos8 wziął informację, że liczba „kolorowych”
mieszkańców US of A jest większa niż białych??
Pomijając kwestię definicji kolorowości, biali stanowią <50% mieszkańców Kaliforni, ale w całym USA mniej więcej 2/3
mieszkańców identyfikuje się jako "white/caucasian"
Najpóźniej do około 2050 ta liczba spadnie poniżej 50% i to zakładając,
że nie będzie istotnego napływu nowych imigrantów z Ameryki Południowej. Po prostu takie są prawa demografii i pan Trump
tutaj nic nie wskóra tak jak nie może ustawowo unieważnić grawitacji.
Tylko co z tego?? Nie pamiętam, żeby w konstytucji US of A
było napisane, że w USA większość ma być biała czysta rasowo.
Nie jest również napisane, że angielski jest językiem urzędowym,
chociaż Trump lovers już przebierają nóżkami żeby to wpisać
do konstytucji a każdego kto ośmieliłby się odezwać na ulicy w innym języku wysłać do Guantanamo (albo to przyszłego obozu na Alasce) jako potencjalnego terrorystę, no bo przecież nie wiadomo o czym rozmawiał.
Kolejny cyctat:
"Można powiedzieć, że nasycenie USA mieszkańcami Ameryki Łacińskiej przekroczyło dopuszczalny poziom i jest groźne dla kraju."
Czegoś tak obrzydliwego nie słyszałem od dawna.
Czy może mi pan wyjaśnić, jaki to "poziom" Latynosów jest dopuszczalny i kto ma o tym decydowac??? prezydent? kongres?
I dlaczego jest to groźne dla kraju???
A jaki poziom katolików jest dopuszczalny?
A Żydów? No, proszę mi powiedzieć ilu Żydów może mieszkać
w US of A? Rozumiem, że dla pana też ich jest za dużo?
Gdybym mógł to zaprosiłbym pana na ubitą ziemię.
Negotrin –
T-mobile subscriber since 2006,
posiadacz trzech japońskich samochodów,
który do końca życia nie kupi amerykańskiego samochodu 🙂
Mieszkam przecież w wolnym (jeszcze) kraju.
@Jacek, NH:
W Niemczech prawica rządzi od ponad 10 lat.
Dziwię się, że jako Prawdziwy Prawak tego nie zauważyłeś.
Z drugiej strony każdy wie, że wyroby z Chin są bardzo niskiej jakości. […] Chiny zarzuciły cały świat tandetą i dziś jeżeli mówimy o wyrobach z Chin to mówimy o wyrobach najniższej jakości.
Gdy usłyszę w poważnej dyskusji argument „każdy wie”, ogarnia mnie śmiech pusty, bo jego waga jest taka sama jak „jedna pani drugiej pani w kolejce po kiełbasę”. Otóż do wiadomości @litwosów – Chiny owszem zaczęły od produkowania tandety, ale już od lat produkują też wyroby coraz lepszej jakości, w coraz większym procencie.
Tak dla przypomnienia, w XIX wieku wyroby angielskie były uważane za najlepsze, Niemcy produkowały szmatławą taniochę, zanim wyrobiły sobie reputację. Potem przez to samo przeszły Japonia, Tajwan, Korea Płd. Teraz kolej Chin. USA zaś już od lat nie dominują ani jakościowo, ani ilościowo w produkcji czegokolwiek poza uzbrojeniem i „instrumentami pochodnymi” dla spekulacyjnych giełd.
Wracając zaś do tematu blogu – biorąc pod uwagę „dorobek” USA na światowej arenie od 1991 roku, uniezależnienie się od rozbójniczego Hegemona (rogue superpower) i zastąpienie jego dominacji przez system wielobiegunowy może światu tylko wyjść na dobre.
Swiat tak czy owak bedzie sie stopniowo uniezaleznial od „na powrot wielkiej” czy tez „ciagle wielkiej” Ameryki. Ale wlasnie owa stopniowosc jest teraz sprawa krytyczna.
Sz. P. Czarnacka,
Wroce na moment do poprzedniego wczesniejszego tematu.
Check and balances dzialaja wrecz perfekcyjnie. Prezydent USA duzo moze, ale nie moze wszystkiego. House of Representatives ma w reku purse, tzn. $$$ a bez nich prezydent nie moze nic. Senate jest bottle neck czyli dokladnie tak jak to geniusz Founding Fathers przewidzial.
W pierwszej kadencji Obama mial wiekszosc w US Congress, ale zapomnial, ze demokracja to nie dyktatura, ze Demokraci odpowiadaja przed swoim elektoratem a nie przed nim the Big Kahuna in a White House. Podobnie bedzie i obecnie. Prezydent Trump ma Republican Congress co nie oznacza, ze dostanie wszystko to co chce.
Check and balances. It works.
Z zaciekawieniem czytam tych ktorzy „bronia wyboru” D. Trump w nadziei, ze „ulozy sobie z Putinem”. A jak juz sobie z nim ulozy bedzie pokoj; USA otworzy nowy konsulat na Krymie, Donald wybuduje tam luksusowy hotel z polem golfowym i wszystko bedzie kumbaya.
A to tylko dlatego, ze Donald okreslil Putina jako „lider”. Donald rowniez cyt.:”Trump praised the former Iraqi dictator’s efficient killing of „terrorists”, a o Kim Jong-un mowil, ze „You gotta give him credit.” We wszystkim liczy sie kontekst.
vandermerwe;”Wydarzenia 9/11 staly sie oskocznia dla niczym nie skrepowanej interwencji i konfliktu zbrojnego w wielu miejscach globu.” Panie vander… wydarzenia 9/11 byly jednym z wielu wydarzen, ktore maja poczatek w Munich (1972). Ideologiczna glaucoma pana meczy panie vander…Panski kraj wspieral terroryzm na calym swiecie na dlugo przed Osama bin Laden, ISIS czy Assad.
„Ze swej strony pragne zauwazyc, ze Stany Zjednoczone sa od poczatku XXI wieku zaangazowane w permanentna i niekonczacy sie konflikt…”
Panie vandermerwe nigdy pan nie pisze o przyczynach tych konfliktow o ich tzw. instigators. Mam ich cala liste.
Negotrin;”Problem jest taki, że niektórzy uważają, że teraz już można
napluć w twarz imigrantowi, albo Murzynowi, że teraz jest to już OK.” Nie probuj i sie nie obawiaj, ze ci ktos napluje. Martw sie o INS. „Trump jest typowym narcyzem, któremu zależy na sławie i pieniądzach a resztę ma w nosie.”
Mam identyczna opinie o Obamie i Hillary.
„…nie polecam inwestować w real estate na Florydzie. Na przegranej są firmy rozwijające odnawialne źródła energii.”
Obawiam sie, ze m.in. z tych powodow swoj „American Dream” musisz odlozyc na polki i o nim zapomniec.
litwos
Przyznaje, ze nie czytalem dalej po kilku zdaniach. For the sake of argument, pisz obywatelu tylko i wylacznie we wlasnym imieniu. Nie w imieniu USA, D.Trump, co ma zrobic a co nie, jakie stare garki ludzie maja 60 mil od whatever, czy wybuduje mur… Give it a rest.
1. W szczególności chodziło o deklarację kandydata, że nie zamierza honorować Artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który brzmi:
„Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim …”
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – to bardzo sympatyczna formuła może dla harcerzy na biwaku, lub członków druzyny futbolowej, ale dla polityków globalnych to ona brzmi cokolwiek infantylnie i groźnie w kontekście awantur etnicznych i religijnych na całym swiecie. Czy Turcja która jest członkiem NATO wchodząc w konflikt z jedną z mniejszości etnicznych czy religijnych może liczyć na zbrojną pomoc i interwencję pozostałych członków NATO ? Podobne przykłady można mnożyć.
Ten 5. Artykuł może miał sens wiele lat temu kiedy zachodni świat miał jednego konkretnego przeciwnika w Europie , Układ Warszawski, a cała reszta świata była tak słaba militarnie , że na nich nikt nie zwracał uwagi przy podejmowaniu decyzji politycznnych.
W roku 2016 roku ten podział świata nie istnieje, może z wyjątkiem urojeń w głowach kilku obsesyjnie myślących palantów, którzy uważają się za polityków i prowokują konflikty z krajami sąsiednimi, licząc na zbrojną interwencję całego paktu.
Czy autor propozycji, który chce przejrzeć stare układy międzynaroadowe i układy handlowe nie zasługuje na szacunek pragmatyków?
W artykule 5 NATO zwracam uwagę na fragment:
udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa
Działania uznawane za konieczne wcale nie oznaczają obowiązku frontalnego przystępowania do działań zbrojnych. Mogą być to mobilizacje, petycje, protesty, sankcje, dyplomacja, jak również konkretne działania militarne. Jest kwestią uznania każdego sojusznika i sytuacji, które działania zostaną potraktowane za możliwe i „konieczne”.
Pragnę przypomnieć, że Wielka Brytania i Francja również wypełniła swoje zobowiązania sojusznicze wobec Polski we Wrześniu 1939 wypowiadając wojnę Niemcom i podejmując działania, które uznały za konieczne w celu obrony Polski przed agresją niemiecką. Dodajmy, że były to działania skuteczne, które w ostateczności doprowadziły do zwycięstwa nad Niemcami, ale nie były to działania opowiadające na początku wojny polskim oczekiwaniom. Po prostu w różnych krajach inaczej rozumie się sztukę militarną i „uznanie działań za konieczne”. W mentalności polskiej za konieczne uznaje się natychmiastowe umieranie za Polskę, za sojuszników, za Gdańsk niezależnie od rezultatów. W innych krajach za konieczne uznaje się przeżycie i wojny wygranie, nawet gdy wojna musi być zaplanowana na kilka lat.
Wierzy Pani w to, że Trump zacznie się obrzucać bombami atomowymi ze. swoim przyjacielem Putinem. Wręcz przeciwnie. Mają możliwość i narzędzia, aby skończyć wojnę w Syrii i ja na ich miejscu bym to zrobił.
A propos kampanii prezydenckiej: polska wersja wiadomo kogo,
„Koniec i bomba, kto uwierzył ten trąba” i wersja amerykańska rozwinięta twórczo przez Muhamed Alego „Wszyscy, którzy uwierzyli w to co mówię przed walką byli jeszcze bardziej porąbani niż ja” Myślę, że tę drugą wersję Trump zna.
Poza tym dolar wystartował jak szalony 4, 20 zł aktualnie. Nie wróży to końca świata. Nie podam kursu franka, żeby nie zdołować frankowiczów
Bać się trzeba PiS-u, bo oni faktycznie ze swoją służebnicą pańską chcą swój program wcielić w życie i tu żartów już nie będzie.
Negortin
17 listopada o godz. 21:10
Nie daj się nabrać, nie polemizujesz bowiem z Jackiem, NH, a autorem tekstu z portalu niezależna pl. Vide: http://niezalezna.pl/88974-w-redakcji-przy-czerskiej-lament-oto-kilka-slow-prawdy-dla-zaplakanych-lewakow
Ten „komentarz” na zasadzie copy-paste umieścił już wielokroć.
Ściąganie tekstów z prawicowych portali i wklejanie ich na fora Polityki to znany proceder wspomnianego, a dawno rozpoznanego trolla. Na wielu blogach jest już zbanowany. Szkoda, że prof. Hartman nie zagląda na forum swojego bloga.
O pardon, faux pas. Chodziło oczywiście o p. Agatę Czarnecką, co nie wyklucza zgoła powstałej tezy, że nie ma „struktur poziomych” między autorami blogów.
No cóż, każdy blog rządzi się swoimi prawami – jedni ingerują w swoje forum (np. Karczmarewicz), a niektórzy wprost polemizują z forumowiczami (np. p. Szostkiewicz, p. Kowalczyk).
Tak czy siak, Jacek, NH w wielu miejscach Polityki ma przerąbane.
@Tomasz Wycocki
„Pardon, faux pas. Chodziło oczywiście o p. Agatę Czarnecką,”
A nie o Agatę Czarnacką jednak? 🙂
Demokracja jest wtedy gdy wygrają nasi faworyci. Uznanie wyniku demokratycznych wyborów jest ponad możliwości autorki, zrozumienia zasad demokracji. Czy może jest to tylko antyamerykanizm?
@vandermerwe
17 listopada o godz. 17:24
Slawomirski
17 listopada o godz. 18:03
@Witold
18 listopada o godz. 9:25
@pro-contra
18 listopada o godz. 22:56
Tragedią – nie jedyną oczywiście ale bardzo istotną – współczesnej Polski jest żenujący wprost poziom naszych mediów, również tych tzw. opiniotwórczych z POLITYKĄ, GAZETĄ WYBORCZĄ i RZECZPOSPOLITĄ włącznie.
Ludzie tam piszący nie znają zupełnie historii (mam na myśli rzetelną wiedzę, nie propagandowe ochłapy przekazywane w szkole i teraźniejszych tzw. uczelniach wyższych), stosunków międzynarodowych, ekonomii.
Zawiłości współczesnego świata objaśniają polskim czytelnikom (i widzom) absolwenci zootechniki, geologii, wiedzy o teatrze, kulturoznawstwa, filologii polskiej. Ostatnio nastała moda na … filozofów. Filozofię ukończyli np. kierownicy działów krajowego i zagranicznego w RZECZPOSPOLITEJ; filozof „zastąpił” w DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ Rafała Wosia, specjalistę od spraw ekonomicznych, który przeszedł do POLITYKI. Nie muszę chyba dodawać, że teksty naszego filozofa są rozpaczliwie niekompetentne.
litwos8
17 listopada o godz. 16:04
Chcę Tobie przypomnieć, że w latach 50-tych i 60-tych o japońskich wyrobach mówiło się „japońska tandeta”. Teraz Toyota ma opinię najbardziej niezawodnego czyli z punktu widzenia użytkownika najlepszego samochodu. Podobnie inne japońskie produkty.
Pamiętasz opinie o koreańskich wyrobach przed 25-30 laty?
Też nie była najlepsza.
Podobną drogą podążają Chiny.
Przewaga Azjatów leży w tym, że oni na wszystko patrzą przez pryzmat grupy, społeczności natomiast z Ameryki rozprzestrzeniał się kult sukcesu jednostki. Wzorem dla nich był „twardziel”, który parł do przodu zagarniając jak najwięcej dla siebie, nie zwracając uwagi na tym, których kosztem to osiągnął.
Ja uważam, że każdy zasługuje na taki poziom życia jaki SAM sobie, WŁASNĄ pracą wypracuje a nie wskutek zawłaszczania efektów cudzej pracy.
Przecież tzw „posiadacze kapitału” nic użytecznego sami nie wytwarzają. Ich produkt czyli pieniądz nie zaspokaja żadnej ludzkiej potrzeby – nie da się go zjeść, nie da się w niego przyodziać ani przed deszczem i mrozem ochronić.
Są one tylko UMOWNYM SYMBOLEM WARTOŚCI. Wartość opiera się na tym. że wytwórca przyjmujący je w zamian za swe produkty ( towary czy usługi ) otrzyma ekwiwalentną ilość innych produktów, których sam nie wytwarza.
Wobec dalece posuniętej specjalizacji i podziału pracy pieniądz stal się wygodnym narzędziem ułatwiającym wymianę. Ale nikt nie powiedział, że musi to być USD czy EUR. W RWPG z powodzeniem stosowano rubel transferowy. Lecz kiedy Husajn chciał swą ropę sprzedawać nie za USD lecz za EUR a Kadafi chciał wprowadzić w Afryce Płn. swą własną walutę szybko stali się obiektem ataku „obrońców wolności i demokracji”. Wniosek nasuwa się jeden – nieważne, kto, co, gdzie i za ile wytwarza lecz jakiej waluty do tego używa.
@pro-contra
Tak trudno przeczytać tekst ze zrozumieniem? Spróbujesz jeszcze raz czy mam ci wytłumaczyć?
@maciekplacek:
” Nie probuj i sie nie obawiaj, ze ci ktos napluje. Martw sie o INS.”
Nie obawiam się, że mi ktoś napluje. Gdyby spróbował to by mu
jego czerwona czapeczka szybko odfruneła z jego pustej głowy.
I nie bardzo rozumiem, czemu miałbym się martwić o INS???
Not my monkeys, not my circus.
nego…
„Gdyby spróbował to by mu jego czerwona czapeczka szybko odfruneła z jego pustej głowy.”
Nanu, Nanu… Napierw twierdzisz, ze mozna ci „napluc w twarz” (emigrant zes) a teraz chcesz bic Santa Clause. I z gory wiesz, ze ma pusta glowe.
Doctor maciekplacek zaleca ci a few sessions of Anger Management.
Wkrotce bedzie wiosna – and you, back in business.
Sz.P. Czarnackiej dziekuje za udzielona mi goscine.
Doktorkowi maciekplackowi polecam, żeby się ode mnie odwalił
i zajął się swoją rodziną, bo zbliża się Thanksgiving i adwent.
Z ostatniej chwili. Rafał Woś uważa Trumpa za wielką nadzieje Lewicy. i nie trzeba już świata przed Trumpem ratować.
@mpn
„Tak trudno przeczytać tekst ze zrozumieniem? Spróbujesz jeszcze raz czy mam ci wytłumaczyć?”
Wytłumacz, jeżeli potrafisz logicznie argumentować. Ideologiczną papkę możesz sobie darować.
Osiągnięciami Trumpa najbardziej będą rozczarowani jego wielbiciele
a nie przeciwnicy. Trump nie jest ideologiem, który jest gotów
poświęcić wszystko dla idei; nie jest nawet prawdziwym konserwatystą.
Z partią republikańską też nie był związany zbyt długo.
Na początku kampanii groził przecież, że jeśli nie uzyska poparcia
GOP w prawyborach to będzie się ubiegał o prezydenturę jako kandydat
niezależny. Żałuję, że tak się nie stało.
Wracając do rozczarowań. Już widać, że Trump wycofuje się,
lub modyfikuje tzw. obietnice wyborcze.
Miał przecież wsadzić do więzenia Hilarcię – teraz mówi,
że tego nie zrobi, bo nie chce szkodzić Clintonom…
Miał budować mur na granicy z Meksykiem – teraz mówi,
że nie mur, tylko płot i nie na całeh granicy tylko jakieś 15-20%
tejże będzie odgrodzona (NB. płot graniczny na wielu odcinkach
już istnieje).
W trakcie kampanii twierdził, że globalne ocieplenie to chińska zmowa –
kilka sni temu stwierdził, że jednak ludzka działalność jest powiązana
ze zmianą klimatu.
W trakcie kampanii obiecywał zlikwidowanie Obamacare.
Teraz już mówi, że jednak niektóre aspekty tego programu
nie są takie złe i że warto byłoby je utrzymać.
Jest to człowiek nieprzewidywalny, który puszcza słowa na wiatr
i mówi to co mu w danej chwili ślina na język przyniesie
i jak każdy narcyz – nie jest w stanie zaakceptować krytyki
i obraża się na wszystkich, którzy ośmielą się go wykpić lub
skrytykować – jak np. NYT czy SNL.
Nadchodzi ciekawy okres. Znów będę z niecierpliwością
czekał na kolejny sobotni wieczór (NBC, 23:30)
@pro-contra
Otóż nikt tu nie kontestuje wyniku wyborów, tak jak niektórzy Amerykanie gadający bzdury, żeby Clinton szła do sądu, bo miała więcej głosów. Nie chodzi tu o to, że wygrał ten a ten. Chodzi o to, że te, który wygrał wybory, nie szanuje prawa, balansuje na jego granicy, a niekdy je łamie. Najprościej mówiąc. Wystarczająco logicznie czy mam to sformalizować?
@mpn
Mówiąc o łamaniu prawa mówisz teraz o Clinton?
My mamy do czynienia aktualnie na świecie z rewolucją kulturową spowodowaną rewolucją socjalną. Filozof który nie potrafi tego rozpoznać pomylił się z powołaniem.
@pro-contra
Nie, o Trumpie. Jakieś dowody, że Clinton jest na bakier z prawem bardziej, niż przeciętn obywatel?
Gdzie masz rewolucję socjalną w Ameryce? Prowadzoną przez człowieka od lat omijającego prawo, by nie płacić podatków?
@pro-contra
Ponadto co ma filozof do rewolucji socjalnej?
@mpn
„Gdzie masz rewolucję socjalną w Ameryce? Prowadzoną przez człowieka od lat omijającego prawo, by nie płacić podatków?”
Nawet nie potrafisz zrozumieć tekstów z którymi chcesz dyskutować.
Rewolucja socjalna dokonała się na całym świecie wszędzie tam gdzie nastąpiła ideologia neoliberalizmu. Jeżeli nie wiesz czym zajmuje się filozofia to lepiej jest milczeć.
@pro-contra
No proszę, geniuszu, czym się zajmuje? Bo rewolucja socjalna, nie chcę cię martwić, nie należy do typowych zainteresowań filozofów. Jesteś w stanie jakieś wymienić? Nie oczekuję wybitnej odpowiedzi, w razie czego możesz sprawdzić sobie choćby w Wikipedii.
Art. jak z GW ! Wiele to Pani z tego świata nie rozumie !
1. USA nie rządzi żaden prezydent , tylko kompleks bankstersko-militarny
stąd kłopoty finansowe amerykanów.
2. Prezydent USA jest tylko wykonawcą ich poleceń . Jak ma „wąty” może zginąć . Dalszymi wykonawcami tych poleceń są tzw. demokratyczni politycy Zachodu – czyli pieski niższej kategorii .
Nasi są w ostatniej kolejności dziobania !
3. Próba powrotu z pewnymi przemysłami do USA jest ze wszech miar pozytywna , ale jest już ZA PÓŻNO !!!
4. Inna interpretacja jest zwyrodnieniem intelektualnym – zakłada bowiem , że np. przenoszenie fabryk do Chin wynika z dobroci dla Chińczyków , a nie maksymalizacji zysków korporacji .
5. Powoływanie się na art. 5 jest absurdalne . Nikt Zachodowi nie zagraża , to USA zagraża światu .
Serdecznie dziękujemy za próbę uczynienia z Polski i Europy Zach. tak wyzwolonych krajów jak Irak , Libia , Syria , Sudan , Jemen !
6.Jedynymi niezależnymi politykami są : W.W.Putin i kierownictwo KP Chin . Stąd próba wywołania wojny z nimi . Na razie zastępczej .
Wojna bowiem kasuje bankructwo USA opierających się nie na przemyśle a druku pieniędzy przez FED ( pieniądz dłużny ) i bańkach giełdowych .
Reszta to brednie !
Dziękujemy ci Ameryko , i prosimy tylko o niewywoływanie wojny.
Fuck off !
momo
Dear Russian troll, welcome to Poland.
Your knowledge of the Polish language is a little rusty but nonetheless impressive, however, your English…. Whoa !
Your accent and spelling is almost perfect. Congratulation.
P.S. doctor maciekplacek zaleca ci dalsza nauke jez. polskiego oraz jak w przypadku Azota – a few sessions of Anger Management.
@momo1
NIE BLUZGAJ TUTAJ
Nie jesteś u siebie w domu.
Takie wpisy powinno się usuwać.
Ekonomia, głupcze ..It’s the economy, stupid”.. przyniosło Billowi Clintonowi zwycięstwo .
Trumpowi także z hasłem reamerykanizacji gospodarki USA dla dobra jego obywateli.
I bez zapowiedzi przerobienie Amerykanów na prawdziwych Amerykanów… może tylko z jakąś eliminacją tych nieprawdziwych.
To gospodarka USA ma wrócic do potęgi.Warto śledzić losy tego procesu.
Z rozpoznaniem stanu gospodarki USA na dzisiaj w tym infrastruktury inżynieryjnej oraz dobrostanu społeczeństwa.
Warto również śledzić reakcje na „trumpizm” graczy azjatyckich.Europa to teraz peryferia.
Nie będę podawał linków by nielicznych moderatorów prowokować do zastopowania komentarza.
W kazdym razie polecam
NIKKEI ASIAN REVIEW