Opozycja, reprezentacja i wina Ratujmy Kobiety
Chodzą ostatnio słuchy, że klęska i delegitymacja opozycji jest winą komitetu „Ratujmy Kobiety 2017″, który przedstawił niemożebnie lewacki projekt,„zapewne w porozumieniu z PiS”.
„Podejrzewam, że został zrobiony na zlecenie PiS, bo tylko PiS na takiej głupocie opozycji wygrywa. Sądzę, że tak jak pani Ogórek posłużyła PiS do obalenia SLD, tak zadaniem Nowackiej jest pomóc PiS uzyskać większość konstytucyjną. Być może realizuje to zadanie nieświadomie, ale to nie zmienia skutków jej działań, które są niszczące dla opozycji i stanowią błogosławieństwo dla PiS” – napisał Roman Giertych na swojej oficjalnej stronie na Facebooku.
Podobnymi przemyśleniami dzieliła się przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer czy poseł PO Bogusław Sonik.
Czegoś tu chyba jednak nie zrozumieliśmy – formacja polityczna z definicji jest narażona na ataki, nieufność i podważanie jej prawomocności. Jeśli dobrze pamiętam, na tym polega gra w politykę. Wygrywają te partie i organizacje, które bez szwanku zniosą ataki i wybrną z trudnej sytuacji, w jakiej zechcą je postawić oponenci. Oponenci to nie znaczy wrogowie – pluralizm demokratyczny jednak to niuansuje – ale zarazem też nie są to z definicji sojusznicy. Dlatego głównym zadaniem formacji politycznej jest dbać o własną odporność na ataki – czyli pielęgnować prawomocność swojego reprezentowania tych, którzy dali im mandat.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku nieco ponad 16 proc. wyborców oddało głos na ugrupowania, które nie przekroczyły progów wyborczych – ponad 11 proc. tych głosów to były głosy lewicowe. „Wyprodukowane” przez nich mandaty zgodnie z metodą d’Hondta zostały proporcjonalnie porozdzielane po tych formacjach, które dostały się do Sejmu. Dobrze ponad 40 mandatów, a więc liczący się klub parlamentarny, partie i stowarzyszenie Kukiz’15 otrzymały, jak się im wydawało, w zasłużonym prezencie. Tylko że to trochę nie tak.
Prawny opis instytucji mandatu przedstawicielskiego nie całkiem tu wystarcza, choć i tak daje do myślenia. Mianowicie konstytucja stanowi, że „posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców”. Nazywa się to „wolny mandat” i pokłada spore nadzieje w racjonalności osób, które wybieramy. Chodzi o to, że posłowie i senatorzy powinni uwzględniać wolę wszystkich i przynajmniej dawać wybrzmieć w parlamencie tym stanowiskom, które wybrzmiewają poza nim. Powoływanie się więc przez władze Nowoczesnej na swój program z 2015 roku jako powód, dla którego część członków klubu zignorowała projekt „Ratujmy Kobiety”, nie brzmi najlepiej – zwłaszcza że ta akurat formacja podkreśla swoje szczególne przywiązanie do konstytucji.
Gdyby dziś nastąpiły wybory, okazałoby się, że ugrupowania lewicowe nie próżnowały. Zobaczymy to dopiero w dzisiejszym sondażu OKO.press, który jako pierwszy zadaje pytanie o lewicową koalicję, a nie o SLD i od biedy Razem. To ważne, bo od kilku już lat lewica stale współpracuje i sieciuje się. Sondaże, które wyciągają dwa najbardziej znane ugrupowania, zupełnie nie oddają tego fermentu. Tymczasem zasięg lewicowych działań możemy szacować na podstawie takich deklaracji jak poparcie dla liberalizacji dostępu do aborcji na poziomie 42 proc. Opozycja parlamentarna te 42 proc. Polek i Polaków zostawiła na lodzie.
Tymczasem demokrację uznaje się za najlepszy z wymyślonych systemów politycznych nie dlatego (lub nie tylko dlatego), że jest moralnie dobry. Nakład energii na rządzenie w państwie, które rządzi samo sobą, jest nieporównywalnie mniejszy niż państwach, którymi „się rządzi”.
W Polsce widać to wyraźnie po zwiększanych rok po roku nakładach na resorty siłowe i kwotach, które pochłania „opiekuńcze oblężenie”, jakim otoczyło się Prawo i Sprawiedliwość. Opozycja w tym systemie stwarzała dotychczas pozory, że jest mediatorem i głosem tych, których władza nie reprezentuje i nie słucha. 10 stycznia te pozory prysły. I to nie w błahym, symbolicznym kontekście typu zmiany nazw ulic (przykre, ale można z tym żyć), a w kwestii, która jest przez wiele osób, przede wszystkim kobiety, przeżywana jako fundamentalna.
Opozycja sejmowa niejako walkowerem pozwoliła przejść od państwa, które jest samorządne, do państwa, którym trzeba rządzić. Podobny przeskok nastąpił na przykład wraz z kryzysem prawomocności władzy, kiedy pracownicza demokracja ludowa wyciągnęła broń przeciwko robotnikom. Do nas zapewne na razie nie będą strzelać – chyba że wybierzemy się na spacer do lasu i upoluje nas jakiś hołubiony przez PiS myśliwy. Ale od 16 do 42 proc. obywatelek i obywateli może zasadnie czuć się wykluczonych z pojęcia „Narodu”, tak jak definiują je sobie obecni posłowie – w tym ci, którzy w ławach Sejmu zasiadają tylko dlatego, że załapali się na mandaty po lewicy.
I teraz, jako członkini Komitetu Ratujmy Kobiety, odpowiadam pani przewodniczącej Katarzynie Lubnauer, patrząc na te wszystkie fotografie, które sobie z nami robiła: a więc to moja wina? Moja wina, że raz za razem inicjatywami ustawodawczymi przypominam moim reprezentantom o tym, że i ja tu, w Polsce, jestem? Moja wina, że nie pasuję do Pani wizji Narodu, który wedle konstytucji powinna Pani reprezentować?
Moja wina, Panie Mecenasie Giertych, że realizuję moje przewidziane konstytucją prawa obywatelki jako ustawodawczyni?
Moja wina, Panie Pośle Sonik, że nie zorientował się Pan, że Naród się jakby zmienił, a Pan ciągle swoje?
Moja wina, Pani Prof. Alicjo Chybicka, że uznała Pani reprezentowanie mnie w parlamencie za nic nieznaczącą rozrywkę?
Och, zdenerwowałam się. Prawdę mówiąc, bardzo się boję: tradycja przerzucania na kobiety odium własnych porażek jest nieźle opracowanym mechanizmem psychologii społecznej, który obserwujemy jako „wykluczanie istot nieczystych” czy jako „polowania na czarownice” od wielu stuleci.
Wiem, że obecna władza raczej mnie nie obroni – tak jak nikt nie zareagował, kiedy pod Sejmem fundamentaliści ze Stop Aborcji mówili, że jako członkini Komitetu Ratujmy Kobiety jestem „gorsza od doktora Mengele” (mam nagranie), albo kiedy narodowościowo nastawieni kibice ochoczo krzyczeli za mną, gdy rozpoznali we mnie uczestniczkę Czarnych Protestów: „Przytulimy Parasolkę”.
Teraz wiem, że Wy też nie.
Komentarze
Polska, jedyny kraj na świecie, gdzie upadła opozycja, a nie rząd. To jakaś „popierdółka” jest, a nie opozycja. Takie wizerunkowe samobójstwo, takie samozaorania, taka „piękna” katastrofa w sprawie aborcji, wykonana przez „totalną opozycję”. Świat nie widział
Uwaga do slusznego w sumie artykulu. Najwiekszym problemem proporcjonalnego systemu wyborczego jest fakt, ze glosy oddawane sa nie na konkretne osoby lecz na partie. Mozna uzywac wznioslych pojec o „reprezentantach Narodu” al to nie zmienia tego prostego faktu. Jesli dodatkowo uwzglednimy progi wyborcze ow fakt staje sie jeszcze bardziej jasny. Mase wyborco reprezentuje partia, czyli „wszyscy wszystkich lub tez nikt nikogo”. System jednomandatowych okregow wyborczych ma swe wady lecz posiada jedna niezaprzeczalna zalete – wiaze parlamentarzystow z wyborcami w okregach ktore reprezentuja. Dobrym przykladem tego powiazanie byl komentarz brytyjskiej parlamentarzystki. Bedac sama za pozostaniem WB w UE powiedzial, ze bedzie w parlamencie glosowac za wyjsciem, gdyz tak glosowala zdecydowana wiekszosc w jej okregu. Wydarzenia oststnich dni pokazuja ideologiczna slabosc polskich partii jak i ludzi je reprezentujacych. Szczegolnie jest to widoczne w momencie przejscia do opozycji, kiedy to nastepuje wewnetrzny rozklad i wedrowka po politycznych bezdrozach – prosze przypomniec sobie Unie Wolnosci; sadze, ze z PO nie bedzie lepiej. Z cala pewnoscia obecna opozycja zostala wymanewrowana prze PiS. Moze warto przez chwile na spokojnie popatrzec na ta partie i pomyslec, jak to sie stalo, ze przetrwala 8 lat jako opozycja, wygrala bezapelacyjnie wybory, ma calkiem solidne poparcie spoleczenstwa i na dodatek w sposob spektakularny ograla w ostatnim glosowaniu opozycje. „Atomizacja” spolecznstwa jest zas „grzechem pierworodny” IIIRP wynikajcym z faktu, ze nowy system, mimo wznioslych hasel, powstawal w wyniku gier politycznych, ktorych jednym z elementow bylo wlasnie dzielenie spoleczesntwa.
W Polsce nie ma rządu. Jest nierząd. I nie ma opozycji. A jest „opozycja”.
Natomiast Sejm nie reprezentuje nawet w 1 procencie Narodu, lecz reprezentuje nierząd i „opozycję”. To znaczy wyalienowaną ze społeczeństwa partyjną nomenklaturę. Autorka więc się zasadniczo już w założeniach myli.
Reprezentatywność władzy w demokracji wyraża się w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze w nasyceniu obywatelami partii politycznych. Standard w Europie Zachodniej to 1 obywatel na 20-50 wyborców należy do partii politycznych. Partie wyrażają wolę aktywnych obywateli. Jak nie ma w nich obywateli, to nikogo nie reprezentują.
W polskich partiach nie ma w ogóle obywateli. Są tylko „działacze” o mętnej proweniencji.
Druga warstwa reprezentatywności władzy, to to, czy wypływa w wolnej woli obywateli wyrażonej poprzez wolne, powszechne i równe wybory, to znaczy wybory, w których każdy obywatel może w nich uczestniczyć swobodnie jako wyborca lub kandydat na równych prawach. Ponieważ w Polsce żaden z 30 milionów dorosłych obywateli nie ma technicznej możliwości zgłoszenia własnej kandydatury w wyborach do sejmu, to wybory te są nieważne, niekonstytucyjne i całkowicie niereprezentatywne. W konsekwencji cały sejm i cała władza jest niereprezentatywna i uważa się za legalną władzę prawem kaduka. Ta władza z pewnością nie pochodzi z narodu. Taką samą sytuacją były nierządy PZPR-u, ZSL i SD w PRL-u.
@Marian.W.O
JOW-y to byłby moim zdaniem najlepszym systemem wyborczym dla Polski, ale …
a) Idiotyczny zapis w konstytucji o proporcjonalności wyborów do Sejmu praktycznie taką możliwość wyklucza. A Konstytucję należy szanować, nawet jak niektóre jej zapisy są kompletnie nie na miejscu. Poza tym konstytucji nie sposób zmienić bez rewolucji, zamachu stanu lub niemal jedności wszystkich sił politycznych. Więc należy o tym zapomnieć, razem z JOW-ami i nie kopać się z koniem oraz nie snuć utopi.
b) W związku z (a) i w ogóle błędem jest również stawianie fałszywej alternatywy: albo prawdziwa demokracja z JOW-ami, albo dyktatura partyjna z wyborami proporcjonalnymi. Wybory proporcjonalne też mogą być demokratyczne dopuszczając wszystkich obywateli do udziału w nich, w tym obywateli niezależnych i lokalnych środowisk politycznych. Dyktat partyjny w Polsce nie wynika z systemu proporcjonalnych wyborów, lecz ze sztucznych, perfidnych i podstępnych blokad postawionych obywatelom w ordynacji wyborczej do Sejmu. Wystarczy wprowadzić jednoosobowe listy „partyjne” i zlikwidować próg wyborczy w ogóle (w Polsce jest zupełnie bezsensowny) lub w odniesieniu do komitetów startujących lokalnie z jednego okręgu wyborczego. I już jest system demokratyczny oraz obalana jest partyjna dyktatura kontynuująca model „centralizmu demokratycznego z PRL-u.
Tak samo jak w Polsce sprofanowano system proporcjonalny, tak samo można sprofanować choć nieco trudniej system JOW-ów. Na Białorusi jest system JOW-ów, i co z tego? W demokracji liczy się rzeczywista realizacja zasad powszechności, równości i wolności wyborów, a więc realna możliwość korzystania przez każdego obywatela z biernego i czynnego prawa wyborczego. To jest jądro demokracji. A jeśli te zasady są formalnymi i nieformalnymi sztuczkami łamane, to nie ma demokracji. A można je łamać w różny sposób zarówno w systemach proporcjonalnych, jak i większościowych.
Dyskusje o JOW-ach służą w Polsce głównie do mataczenia i odciągania uwagi ludzi od istoty problemu. Co nie znaczy, że koncepcji JOW-u nie warto propagować i przygotowywać. Jednak należy to robić realistycznie i przyszłościowo by być ewentualnie dobrze przygotowanym po nadejściu tzw. „momentu konstytucyjnego”, czyli momentu rewolucji albo pojawienia się powszechnej gotowości sił politycznych do takiej zmiany.
@ snakeinweb,
Kazdy z systemow, w ostatecznym rozrachunku, jest tyle wart ile ludzie w nim funkcjonujacy. Patrzac na to z duzej odleglosci sadze, ze polska klasa polityczna jest kiepskiej jakosci zas spoleczenstwo mocno zagubione i podzielone. Prosze pomyslec ile parti politycznych obecnych w parlamencie obecnej kadencji istnieje od poczatku IIIRP – jedna , dwie? Moj komentarz wynikal z zali Autorki wobec poposlow/politykow.
Tak, konstytucja gwarantuej Autorce realizcje praw konstytucyjnych ale jak sama wykazuje niewiele z tego wynika. Spoleczenstwo polskie musi zrozumiec, ze miejscem, gdzie nastepuje ostateczna realizacja jest parlament i od jakosci systemu i ludzi w nim funkcjonujacych zalezy rzeczywiste spelnienie praw spoleczenstwa. Demonstracjami na ulicy, KOD-ami niewiele sie wskora jesli w „sercu” systemu demokratycznego, w parlamencie istnieje „bylejakosc”.
Jesli porownam dzialania opozycji w kraju mego zamieszkania ( kraj rozwijajacy sie, z wieloma problemami) z opozycja polska to trudno nawet mowic o roznicy w „latach swietlnych”. Ta polska wyglada jak kiepscy amatorzy.
Pani Czarnacka nie rozumie ordynacji wyborczej. Mandaty, których nie uzyskała lewica, trafiły do ugrupowania największego w poszczególnych okręgach, czyli głównie PiS, a nie Kukiz. Kukiza byłoby tyle samo.
Podział lewicy i nie wejście do sejmu nie jest winą tych co weszli, tylko wewnętrznego konfliktu pokoleniowo-ideologicznego wewnątrz lewicy, który trwa nadal i nie widać, żeby miał się skończyć. Jak na razie wygląda, że będą dwie lewicowe listy: SLD i Razem, jak poprzednio, lub SLD przyłaczy się do koalicji PO-N, a Razem wystawi swoje listy. Tworzenie przez Razem koalicji bez SLD (a wiadomo, że z SLD koalicji nie chce) jest z dwóch powodów wątpliwe. Po pierwsze Razem straciłoby część finansowania z budżetu, po drugie podniosłoby sobie próg wyborczy do 8 %, jak ostatnio SLD. Razem, jak i SLD mogą samodzielnie przekroczyć 5 %, ale to niewiele zmienia. Nadal decydujące o wyniku będą proporcje między PiS i PO.
Ja się zgadzam, że zachowanie części posłów opozycji w sprawie aborcji było wątpliwe, a lewica ma prawo zgłaszać swoje postulaty (w sprawie aborcji się z tymi postulatami zgadzam), natomiast nie sądzę, żeby to był decydujący temat, który rozstrzygnie wynik wyborów za 2 lata, albo za 9 miesięcy do samorządu. Po drodze będzie dużo innych tematów. Myślę, że Giertych, Sonik i Lubnauer mogli to przemilczeć.
JOWy oczywiście nie likwidują upartyjnienia parlamentu (ktoś musi wybory sfinansować i zorganizować), tylko podnoszą próg wyborczy bardziej niż ordynacja D’Hondta. Jeśli ktoś nie wierzy, niech sprawdzi ilu niezależnych parlamentarzystów jest w USA albo UK. Generalnie w kierunku pluralizmu działałoby obniżenie lub likwidacja progów wyborczych, system d’Hondta jest wystarczający do zapewnienia stabilności rządu w większości wypadków i bez progów.
„Do nas zapewne na razie nie będą strzelać – chyba że wybierzemy się na spacer do lasu i upoluje nas jakiś hołubiony przez PiS myśliwy.”
Rozpacz odbiera redaktor rozum – mysliwi raczej strzelają (omylkowo) do siebie. W Niemczech jeden mysliwy zastrzelił faceta który w polu kukurydzy „uprawiał” seks z jakąś Frau. Też przez przypadek… Teraz pewnie redaktor oczekuje że przed pójsciem na spacer do „pisowskiego” lasu trzeba będzie kupic na Nowogrodzkiej „patriotyczną pelerynę” (5% z sumy pójdzie na łózko geriatryczne np. dla Szyszki !??). Komedia²
PS. 1&2
Wystawienie na aukcjii WOŚP krawatów samobójcy jest kolejnym dowodem durnoty obrażonych na rzeczywistość….
https://www.youtube.com/watch?v=MFLovNDXQEA
@Marian.W.O
Każdy z systemów, w ostatecznym rozrachunku, jest tyle wart ile ludzie w nim funkcjonujący.
To jest prawda, ale nie pojmujesz istoty problemu. W polskim systemie obywatele nie funkcjonują, bo został im systemowo zamknięty dostęp do systemu i możliwość wywierania wpływu. Skoro obywatele nie mogą oddolnie wybierać własnych kandydatów do Sejmu, to są wykluczeni z systemu. A więc ludzie też nie są za nic odpowiedzialni i nie mają nic wspólnego z kształtem i jakością tego systemu. Identycznie jak w PRL-u, gdzie mogli tylko zatwierdzać jakieś listy wybrane wcześniej i podane odgórnie przez paru partyjnych mafiozów. To jest właśnie ten brak reprezentatywności, o którym mówiłem. Ani partie ani Sejm polskich obywateli nie reprezentuje i nie ma demokratycznej legitymizacji.
@KrzysztofMazur
Masz rację co do pomyłki Gospodyni bloga. Głosy lewicy poszły głównie do PiS i w mniejszym stopniu do PO. Racja też, że połączenie metody d’Hondta z dużymi progami w skali kraju jest zabójcze i jest główną przyczyną patologi systemu politycznego.
Natomiast JOW-ów i systemów partyjnych zbyt dobrze nie pojmujesz. Istotne jest, czy partie oraz posłowie obywateli reprezentują i czy obywatele mają na nich wpływ. W normalnych JOW-ach jak partie i posłowie i partie obywateli nie reprezentują i tracą z nimi kontakt, to tacy posłowie i partie znikają z parlamentów. Bo obywatele mogą sami sobie wybrać alternatywę spoza systemu partyjnego. I to jest ich bicz. A partie czują na grzbiecie ten bicz i się zupełnie inaczej zachowują.
Jakość demokracji nie zależy od ilości szyldów partyjnych wymyślanych co chwila na nowo w telewizji. Właśnie widzimy proces kolejnej próby zmiany szyldów. PO się już zużyła, więc trzeba wymyślić coś nowego. Szyldy się zmienią, ale mordy w telewizji i na wierchu będą te same. I wszystko pozostanie po staremu.
I tak to trwa od 30 lat. To już w komunie te ryje w telewizji i na wierchu się częściej zmieniały. Średnio około co 10 lat.
W normalnych demokracjach sprawdzone szyldy się niemal w ogóle nie zmieniają. Za to ludzie, a zwłaszcza liderzy się stale zmieniają, a co ważniejsze polityka się zmienia i dopasowuje do aktualnych życzeń i potrzeb obywateli.
Jasne, ze nie kobiety sa winne temu, ze opozycja się rozlozyła. Natomiast jest oczywiste, ze wszelkie poglądy uznane za lewicowe nie maja szans w dzisiejszym polskim społeczeństwie. Przekonał się o tym wcześniej Palikot, przekonała się lewica z panią Nowacką. Nie ma wsparcia dla aborcji na zyczenie, dla małzenstw homoseksualnych, dla eliminacji Kosciola z zycia publicznego. I wszystkie partie myslace poważnie o zdobyciu władzy musza to brać pod uwagę. Pani Nowacka ostatnio zaszarżowała i mało, ze sama poległa, to jeszcze pociagneła za sobą opozycje, która nie umiała się zachować jak poważni politycy. Trzeba było albo gremialnie poprzeć projekt zliberalizowania przepisów aborcyjnych, albo gremialnie zastopować. A tak wyszło jak zawsze, co nie znaczy, ze pani Nowacka cos ugrala, bo niestety, ale przegrala, a z nia cała lewica
Dzisiaj na antenie radiowej Pani Lubnauer oświadczyła, ze nieNowoczesna skieruje do Sejmu ustawę o prokreacji. Aż się wierzyć nie chce, że są ludzie wykształceni, którym do głowy nie przyjdzie coś prostszego, bardziej zrozumiałego dla zwykłych ludzi. Nie, musi być uczenie: PROKREACJA. Części elektoratu może to mylić z kremacją. I w tym miejscu zwrócę się osobiście do Pani Agaty. Proszę się zastanowić i przemyśleć metody jakimi posługuje się strona Pani Godek. Oni zbierali podpisy pod kościołami, na pielgrzymkach i nie wabili do siebie hasłem stop aborcji. Nawoływali głosem odtwarzanym z „taśmy” do sprzeciwu wobec mordowania polskich dzieci. Dlaczego druga strona nie mogłaby wołać o zatrzymanie tortur na Polkach, co akurat jest w większości przypadków prawdą.
Waldek B
„15 stycznia o godz. 14:30Nie, musi być uczenie: PROKREACJA.”
Oczekuję teraz od Dr.Lubnauer (ulubionej matematyczki Dra Edelmana !) opublikowania matematycznego wzoru dla obliczenia ile czasu trzeba ażeby wybrac się do kina* w B z dziewczyną z A po konsumpcji kanapki z szynką która byla gotowana przez 0,5h ! Mam nadzieje że „The bloody Pyza” objaśni wszystko wykresami !!!
* https://www.youtube.com/watch?v=dh4LikiGBrQ
Pani Agato,
W kontrze do ONR potrzebny jest ORA, czyli Obóz Radykalnie Antyklerykalny. Od co najmniej polowy lat 80. ub. wieku rosną wpływy *polityczne* Kościoła. Ani razu w tym czasie Kościół nie został cofnięty (bo sam się przecież nie cofnie). Dopóki to się nie zmieni, nie ma szans na zmianę prawa aborcyjnego. Dlatego opozycja, w tym KOD i inne organizacje „uliczne” w zupełnie złym kierunku adresuje swoje postulaty. Zamiast pod urzędem premiera czy pod pałacem prezydenckim, wiece polityczne należy organizować pod siedzibami biskupów. Żeby białe było białe, a czarne – czarne. Dopóki społeczeństwo nie zrozumie, kto naprawdę rządzi i dopóki ten rządzący nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to, co się w Polsce dzieje, dopóty będziemy się dalej pogrążać w mrokach nowego Średniowiecza.
Matki, posyłajcie dalej dzieci na lekcje religii, ale nie dziwcie się, że z roku na rok coraz więcej osób akceptuje całkowity zakaz aborcji ani nie widzi niczego złego w jawnym łamaniu przez rządzących obowiązującego prawa.
@Kalina
W punkt.
Czarzasty też niech nie cieszy się przedwcześnie.
Projekt „Ratujmy Kobiety” podpisało 100 000 osób, a jak przyszło faktycznie po tym żałosnym głosowaniu do „ratowania”, to zjawiło się pod Sejmem 800 osób.
Coraz bardziej opozycja sejmowa i pozasejmowa przypomina po prostu nieudaczników. Czarno to widzę.
Zostało już tylko sprawdzanie, czy w sklepach jest kiełbasa i po ile. To może jak za komuny się ruszą.
Płynna rzeczywistość
15 stycznia o godz. 15:34
Taaaak – „ORA MACHT FREI” ! 🙂
Wypowiedzi p. Giertycha i p. Lubnauer dobitnie świadczą o tym, że kretynizm nie zna podziałów politycznych…..
@Kalina
Słuszna uwagi o lewicy. Dzisiaj przypadkiem słyszałem pana Koniecznego z partii Razem, który twierdził, że partia przyjęła właśnie pewny program samodzielnego wejścia partii do Sejmu w oparciu o 5 postulatów. Te postulaty to:
a) prawo do aborcji
b) prawo do małżeństw homoseksualnych
c) ucięcie pensji posłów do trzykrotności średniej płacy w kraju
d) skrócenie czasu pracy do 35 godzin tygodniowo
e) prawo do żłobków i przedszkoli dla wszystkich dzieci
Tylko ostatni postulat można nazwać sensownym postulatem lewicowym, chociaż ta sprawa leży bardziej w gestiach samorządów a nie władzy centralnej. Aczkolwiek władza centralna może taką politykę wspierać i współfinansować.
Reszta postulatów to czysta perwersja, demagogia a la Kukiz i księżycowa ekonomia. Ta „lewica” była niedawno również za pracą w niedzielę dla handlowców.
Takiej „lewicy” w Polsce rzeczywiście nikt nie potrzebuje, a w konserwatywnym społeczeństwie mało kto znosi (pomijam celebrytów w mediach, którzy mają mało co wspólnego ze społeczeństwem i żyją w swojej kuli szklanej)
Kalina, co przegrała Nowacka?
Ona miała świetne przemówienie. Gdyby jakaś zjednoczona lewica wykopała stare Czarzaste pryki, a na ich miejsce wstawiła Nowacką, kilkanaście procent w wyborach do Sejmu mają jak w banku.
snakeinweb,
Każde wybory wymagają środków na kampanię wyborczą. Dlatego w USA czy UK praktycznie nie ma kandydatów bezpartyjnych. Popraw mnie, jeśli się mylę.
Ponadto o ile „prawo do aborcji” nie kojarzy mi się z lewicą (por. casus Causescu), to już „prawa człowieka” – jak najbardziej. W sporze o aborcję nie chodzi o aborcję jako taką, tylko prawa kobiet rozumiane jako fragment podstawowych prawa człowieka.
snake,
Nie wiem, co mówił Konieczny ani co ty z niego usłyszałeś, ale na ich stronie jest następująca deklaracja programowa:
1. Państwo po stronie pracowników i pracownic
2. Sprawiedliwe podatki dla wszystkich
3. PAŃSTWO, KTÓRE BUDUJE MIESZKANIA
4. W SŁUŻBIE ZDROWIU, A NIE ZYSKOM
5. EDUKACJA I KULTURA, KTÓRE ŁĄCZĄ
6. KONIEC PODZIAŁU NA POLSKĘ A I B
7. INNA POLITYKA JEST MOŻLIWA
8. PAŃSTWO NAPRAWDĘ OPIEKUŃCZE
9. AKTYWNE PAŃSTWO, NOWY PRZEMYSŁ
Nie widzę nic o związkach jednopłciowych, aborcji czy innej sodomii i gomorii, ale może coś tam napisali bardzo małą czcionką, jak znajdziesz, to daj znać.
Taaak, Roman Giertych – zalozyciel i dłuygoletni lider Młodzieży Wszechpolskiej, obecnie autorytet „liberalnej opozycji demokratycznej”. (Cudzysłów nie zawiera w sobie cytatu i dotycy wszystkich słów razem oraz oddzielnie 😉 ).
@Płynna rzeczywistość
W UK w aktualnym parlamencie reprezentowanych jest 8 partii oraz 7 niezależnych. W Izbie Lordów jest kilka partii więcej za to tylko 3 niezależnych. W poprzedniej kadencji była większa różnorodność, o ile pamiętam.
W USA jest zupełnie inny system i ne ma systemu partyjnego w europejskim znaczeniu. Partie przeprowadzają obowiązkowo otwarte prawybory, w których zgłosić się może każdy. W ostatnich wyborach prezydenckich, na przykład, de facto kandydatami spoza partii byli Trump i Sanders. Chociaż Trump się formalnie zapisał do Republikanów po rozważeniu, czy będzie startował z ramienia Demokratów czy Republikanów.
Co do Razem, to opierałem się wyłącznie na słowach Koniecznego, które usłyszałem tutaj: https://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/sld-chce-razem-razem-mowi-nie,806628.html
(Te 5 punktów jest pod sam koniec programu)
@Płynna rzeczywistość
Dodam jeszcze, że punkty które wymieniłeś mają charakter programowo-ideowego bla, bla, bla, czyli czegoś, czego nie warto nawet czytać. Natomiast Konieczny przedstawił swoje punkty jako właśnie przyjęty plan na najbliższą kampanię wyborczej. To są dwie różne sprawy.
@Płynna rzeczywistość
I jeszcze jedno. Ty też nie pojmujesz istoty problemu, który tu już nie raz przedstawiałem. Jakość demokracja nie odzwierciedla się w ilości bezpartyjnych w parlamentach. Wręcz przeciwnie. Bardzo duży udział bezpartyjnych świadczyłby o słabości systemu politycznego, zwłaszcza słabości partii politycznych.
Jakość demokracji wyraża się w reprezentatywności parlamentu, w tym zwłaszcza reprezentatywności partii politycznych. Już mówiłem, że jak partie rzeczywiście reprezentują obywateli i są wybierane do parlamentu z wolnej woli obywateli, to spełniają one swoje zadanie w demokracji. Polskie partie obu warunków definitywnie nie spełniają.
Według moich szacunków PiS w naprawdę wolnych wyborach zdobyłby najwyżej 5-8% miejsc w Sejmie, bo taka jest jego faktyczna reprezentatywność. A „opozycja” dostałaby tyle samo a chwilowo nawet mniej.
Ktoś kto nie cierpi PiS-u i traktuje ich jako faktyczne zagrożenie dla Polski powinien walczyć głównie o prawdziwie wolne wybory do Sejmu. Ale „opozycja” i kartele medialne będą broniły systemu nierządów PiS-u jak niepodległości, bo wiedzą, że w wolnych wyborach zostałyby zmiecione ze sceny politycznej razem z tym swoim PiS-em. Dla nich PiS to są swoi. Prawdziwym wrogiem i zagrożeniem ich egzystencji jest wolny obywatel i wolne wybory.
Po blamażu, jakiego dokonali politycy opozycji, mogliby przynajmniej milczeć, ale powściągliwość nie jest przecież cnotą polityków. Jedna tylko uwaga – uważanie wspierającego opozycję Giertycha za człowieka, który poprze lewicowe postulaty, to głęboka naiwność. To że jest obecnie anty-PiS, nie zmienia faktu, że jest obyczajowym konserwatystą, do tego chyba też (wbrew licznym dowodom) tradycyjnym kreacjonistą.
„Kółko graniaste czterokanciaste” a w środku 500+ na drugie dziecko i już jest obietnica 500+ na pierwsze dziecko(jak sytuacja finansów państwa pozwoli-Szydło by tego nie powiedziała bez pozwolenia).Suweren znowu zachowa się racjonalnie i zagłosuje na kasę.Dali wcześniej to jest szansa,że i teraz dadzą.Nawet nie trzeba gmerać w ordynacji wyborczej ani niszczyć niezależnych mediów(chyba,że na wszelki wypadek).PiS ma wygraną z „palcem w d—-e”.Rozumiem niepokój blogowiczów też spoglądam z troską i mam świadomość,że przyszłość moich dzieci i wnuków jest uzależniona od nieodpowiedzialnej, korupcjogennej formacji politycznej.
Nie ma to co gadac. Sprawa jest oczywista, bo poslowie PO i .N, ktorzy glosowali za odrzuceniem lub wstrzymali sie od glosowania usmiercili sama dyskusje. Bezwstydnie poparli zamordyzm PiSu.
@Snake,
Faktycznie, Razem coś w tym guście ogłosiło.
@all
Ciekawa analiza Dorna w magazynie tvn24. W drugiej części wychodzi z niego – jak z Giertycha – dawna dusza PiSowca, ale pierwsza część jest znakomita.
https://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/pis-zaczyna-wojne-ktora-przycmi-wszystko-to-bedzie-huragan,135,2428
„List otwarty w sprawie sejmowego głosowania 10 stycznia 2018 roku – skierowany do Grzegorza Schetyny i Katarzyny Lubnauer” Nie wiem, kto jest autorką, ale – czapki z głów!
Gratuluję. PiS 50 proc. Nowoczesna poza Sejmem.