Najdziwniejsze społeczeństwo obywatelskie na świecie (my też będziemy takie mieli)
Czy tylko ja czuję się nieswojo, słysząc, jak dwie strony ulicznego konfliktu skandują to samo hasło? Tak było podczas pierwszych anty- i prorządowych demonstracji pod Sejmem w tej kadencji, kiedy PiS krzyczało do Razem, a Razem do PiS: „Precz z komuną”.
To uczucie powróciło, gdy oglądałam relację z puczu w Ankarze. Wraz z przeczuciem, bo nawet nie uczuciem, że racja prawdopodobnie nie leży po stronie zwycięzcy.
Obie strony tureckiego konfliktu powoływały się na demokrację. Oświadczenie puczystów było komunikatem do przywódców Zachodu. Demokracja zdaniem wojskowych to prawa człowieka, poszanowanie i realizacja zawartych umów, odejście od poparcia dla islamistów, świeckość państwa.
Bez względu na to, czy pucz był prawdziwym wyrazem buntu czy teatrem, to właśnie prawa człowieka i inne elementy zachodniej demokracji liberalnej ustawiono po stronie przegranej. W języku tureckim zapewne już ostatecznie sklejono słowa „prawa człowieka” z pojęciem „dyktatury”.
Prezydent Erdoğan również mówił o obronie demokracji. Ekstrawagancko jak na przywódcę wyłonionego w wyborach nawoływał, by obywatele wyszli na ulice – zatrzymywać czołgi w imię obrony demokracji. I ludzie wyszli, a Erdoğan może teraz mówić, że społeczeństwo obywatelskie jest po jego stronie.
Bo wolą nawet autorytarną, ale demokrację, od wojskowej dyktatury.
Jednak myślę, że demokratyczny przywódca, który mówi swoim obywatelom „idźcie na te czołgi, może wam nic nie zrobią”, musi mieć naprawdę sporo szczęścia, że mu tych obywateli nie pozabijali. Bo gdyby byli zabici i ranni, gdyby te czołgi, zamiast grzecznie zatrzymywać i czekać, aż blokujący je obywatele wstaną z asfaltu, jechały dalej, to taki przywódca porażkę wyborczą i proces miałby zagwarantowany. Jak można wyprowadzać cywilów na pewną śmierć?
Chyba że to nie byli cywile. Ani wojsko, ani cywile – najdziwniejsze społeczeństwo obywatelskie na świecie. Wsłuchane o 1:00 nad ranem w konkretne media społecznościowe, w ciągu kwadransa gotowe wyjść do walki, a nawet – takie zdjęcia też są – zdolne obezwładnić i chyba zamordować żołnierza gołymi rękami.
Listy od zaangażowanych Turków, których na pierwszy rzut oka zaliczylibyśmy do społeczeństwa obywatelskiego, do ich europejskich znajomych opowiadają o chaosie, niezorientowaniu, niezdarnych próbach włączenia się w ewidentnie nie na ich rozmiar skrojony ruch obywatelski.
Ruch obywatelski, który chce oddawać życie za autorytarną demokrację, ale jest na tyle wymusztrowany, że wszystko kończy się dobrze.
Czy właśnie temu ma służyć utworzenie w Polsce cywilnych oddziałów Obrony Terytorialnej? Już wiemy, z pochopnie opublikowanej na stronie MON ekspertyzy, że jednym z ich zadań miałoby być pacyfikowanie opozycji. Ekspertyza zniknęła, niesmak pomału zanika, ale czy OT i program Karabin Plus Wam czegoś nie przypomina?
Na przykład sobotniego puczu w Ankarze?
Komentarze
Turcja to w swojej istocie kraj o mentalności azjatyckiej, trudnej do zrozumienia dla Europejczyków. Powierzchowne obserwacje są mylące.
Nie przypomina !
Proces niby podobny, al einny etap i inne okolicznosci spoleczne.
Jesliby nie liczyc TK, to Jaroslaw Kaczynski juz ma wladze absolutna, a Erdogan ja dopiero zdobywa.
„Manewr” z OT daje ciut nadzieji, bo oznacza, ze PiS co prawda miesa w armii, ale nie ufa, ze sie armia bezwzglednie podporzadkuje i do roli jaka w Turcji odegraly „wierne prezydentowi oddzialy” szykuje sobie OT.
Roznica jest zasadnicza. Profesjonalane wojsko, a amatorskie…
Na rozprawe z opozycja moze wystarczyc, ale zawodowcy sobie z tym OT poradza bez wiekszych problemow.
Tak wiec „puczopodobienstwo” jest pozorne. Zbieznosc jest za to w ureligijnieniu, a dokladniej to we wplywie religii na spoleczenstwo i panstwo, powszechnosc postaw obywatelskich i podobna podatnosc na manipulacje.
Clou problemu w Polsce miesci sie w glowie Kaczynskiego. A dokladniej w tym, czy uzna, ze ma czas na spokojne pokonanie opozycji, czy tez oceni, ze lepiej raz, a dobrze przywalic i rozwalic opozycje, a potem „odrobic” straty polityczne miedzynarodowe.
Polska to w swojej istocie kraj o mentalności azjatyckiej, trudnej do zrozumienia dla Europejczyków. Powierzchowne obserwacje są mylące.
(też dobrze, i co gorsza prawdziwie brzmi)
„Demokracja zdaniem wojskowych to prawa człowieka, poszanowanie i realizacja zawartych umów, odejście od poparcia dla islamistów, świeckość państwa.”
Otóż wcale nie – dopóki będzie się słowa „demokracja” używało jako zamiennik wszystkiego co pozytywne na świecie, tak długo będą zdarzać się sytuacja taka jak w Turcji, że dwie przeciwne sobie strony używają tych samych haseł. Abstrahując od tego kto ma w konflikcie rzeczywistą rację, to poprawnie haseł używa Erdogan – to on jest demokratycznie wybranym przywódcą i próba jego obalenia przez wojsko jest zamachem na demokrację. Słowo demokracja znaczy tylko to, co znaczy, a więc rządy większości wybranej w wyborach – mogą być one świeckie, religijne, mogą być socjalistyczne, kapitalistyczne, narodowosocjalistyczne, tego pojęcie demokracji nie definiuje. Jeśli w jakimś kraju łamie się prawa człowieka, to nie jest tam zagrożona demokracja, tylko prawa człowieka. Demokracja jest zagrożona tylko wtedy i tylko wtedy, jak zwycięzca wyborów nie może przejąć władzy.
„Jednak myślę, że demokratyczny przywódca, który mówi swoim obywatelom „idźcie na te czołgi, może wam nic nie zrobią”, musi mieć naprawdę sporo szczęścia, że mu tych obywateli nie pozabijali. Bo gdyby byli zabici i ranni, gdyby te czołgi, zamiast grzecznie zatrzymywać i czekać, aż blokujący je obywatele wstaną z asfaltu, jechały dalej, to taki przywódca porażkę wyborczą i proces miałby zagwarantowany. Jak można wyprowadzać cywilów na pewną śmierć?”
Ten fragment w konfrontacji z rzeczywistym przebiegiem puczu brzmi dość upiornie. Mówi się o 145 cywilnych ofiarach śmiertelnych (taką liczbę podał premier Yildirim) – część tych ludzi została potrącona/przejechana lub zgnieciona w samochodach rozjechanych przez czołgi, pozostali zginęli zastrzeleni przez żołnierzy lub w wyniku ostrzału z helikopterów szturmowych, a także w wyniku wybuchu bomb/rakiet, które spadły na kilka obiektów w Turcji.
Wszystko to zostało udokumentowane przez protestujących, potwierdziły to zachodnie agencje informacyjne (http://www.reuters.com/article/us-turkey-security-eyewitness-idUSKCN0ZY2FP , filmy dokumentujące te wydarzenia można znaleźć w kilka sekund). W jedną zginęło mniej więcej tyle osób, ile w PRL władza zabiła w całym okresie 1956-1989 tłumiąc protesty uliczne. Uwzględnienie zaistnienia tych faktów znacząco osłabia Pani argumentację, jeśli w ogóle nie podważa sensu całego felietonu. Myślę, że warto poświęcić nieco więcej uwagi weryfikacji podstawowych faktów składających się na wydarzenia, o których się pisze (przede wszystkim w trosce o jakość polskiego dziennikarstwa).
Bardzo powierzchowna analiza wypadków tureckich plus zupełnie nietrafione analogie.
Interesy ekonomiczne generałów armii tureckiej nie są tajemnicą.
Czego broniła część armii/
Demokracji, czy wpływów?
W Egipcie interesy zostały obronione.
W Turcji zapewne staną się łupem stronników Erdogana te wszystkie firmy, zamówienia, kontrakty.
Przy znanej lepkości rąk progenitury pana prezydenta, nie przesadzałbym z walką o demokrację i prawa czlowieka.
Do tłumaczenia wystarczy odwieczne – kto odnosi korzyści.
To nie społeczeństwo takie same ,a okoliczności.I nie masy decydują o historii a jednostki.Jakie one są ,każdy widzi ,jak przy oglądaniu konia.Poczytajcie książkę Krasowskiego i dowiecie się co dziś myśli i co chce zrobić prezes.Co chcprezydent Turcji wiemy.Państwa teokratycznego.Prezes raczej nie, ale teokracja potrzebna do załatwienia innych celów.A okoliczności./?Są wtedy ,gdy wszyscy są niezadowoleni ,z różnych powodów i chcą zmian im odpowiadających.Wykorzystuje to jednostka ,który ma swój cel daleki od celów większości.Kończy się to dyktaturą.Oni w dniu zamachu mieli listy wrogów,czerpali z wpisów w internecie./?I to może być możliwe u nas w ramach ustawy o zamordyzmie.Ja się nie boję ,bo mam raka.
Piotruś,
rachunek trupów jest bezsensowny.
Maj 1926 wygrywa w cuglach.
Autorce chodzi o coś całkiem innego.
Wg mnie o „dziwność” obywatelską ,turecką i polską,w porównaniu do „starych demokracji zachodnioeuropejskich”.
Dziwność oczywistą bowiem to są całkowicie różne społeczeństwa.Turcy i Polacy nie mają żadnych tradycji demokratycznych a główną siłą polityczną jest hierarchia religijna.Ukryta za tzw Partią.
Zamach czy „prawiezamach” turecki jest całkowicie do powtórzenia w RPIII
z podobnymi konsekwencjami.
Hierarchia zdecyduje.
Cóż my wiemy co dzieje się w Turcji? Chyba niewiele. Od dekad jest to kraj, gdzie wojskowi mają wielki wpływ. Wiemy także, iż ścierają się tam szczególnie – ze względu na położenie – interesy mocarstw. A ponadto, iż obecnie jest to strategiczny kraj dla UE ze względu na uchodźców. Pewnie ktoś chce coś więcej dla siebie ugrać.
A jakie analogie z Polską? Nie wiem. Wiem, iż niektórym wszystko się kojarzy… z Prezesem.
Ps. Skoro przez 27 lat demokracji i wolności nie dorobiliśmy się społeczeństwa obywatelskiego, to podejrzewam, iż tam też go brak.
Jak zacząłem jeździć do Turcji, nie jako turysta, nawet mi się tam podobało, ale potem okazało się, że pod cieniutką politurą w środku jest Azja.
W Polsce dużo dziwniejsze od społeczeństwa sa tzw. elity w tym tzw. dziennikarze