Żydzi, którzy zginęli w Auschwitz, nie mieli obywatelstwa

Słowa premier Beaty Szydło, które padły na terenie obozu Auschwitz, z początku zmroziły wszystkich. Jednak w miarę upływu czasu zaczęły się pojawiać egzegezy, umieszczanie w kontekście, przytaczanie całości przemówienia… Ogólnie: nie było tak źle, o co ta cała histeria, wiadomo, że bezpieczeństwo jest ważne, trzeba wzmacniać państwowość, żeby opiekować się obywatelami…

Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli.

Problem w tym, że ci, którzy ginęli w Auschwitz, najczęściej nie byli obywatelami. Albo uznano ich za obywateli drugiego sortu. Niemieccy Żydzi stracili obywatelstwo jako pierwsi – w listopadzie 1935 r. Nie mając praw w ojczyźnie, masowo wyjeżdżali. Za granicą żyli na nielegalu.

Najpierw Niemcy, a potem Austria wydaliły bez paszportów setki tysięcy ludzi, którzy w różnych częściach Europy starali się jakoś przetrwać. Potem śladami hitlerowców poszły inne państwa. Uchodźcy stanowili problem, bo żyli na marginesie prawa albo poza prawem. Dla kogoś bez możliwości podjęcia legalnej pracy więzienie było atrakcyjną opcją. Dlatego w latach poprzedzających wojnę bezpaństwowców co rusz przepędzano. Wszyscy mieli tego dosyć.

A co? Myśleliście, że ślepota i przyzwolenie na Holokaust wzięły się znikąd?

Państwa narodowe mają to do siebie, że równe są tylko podczas głosowania na forum Zgromadzenia Głównego ONZ. Poza tym z definicji się między sobą różnią. Potencjałem, bogactwem, siłą militarną, położeniem, zaludnieniem. Polska, kraj średniej wielkości i średniego potencjału, nigdy nie zagwarantuje bezpieczeństwa swoim obywatelom, jeśli nie będzie grać drużynowo. Wzmacnia się poprzez sojusze.

Dotychczas te sojusze dokonywały się na wspólnej płaszczyźnie praw człowieka. Tych praw, które po II wojnie światowej postanowiono przyznać wszystkim ludziom. BEZ WZGLĘDU NA OBYWATELSTWO. To człowiek, a nie obywatel, ma prawo do życia, bezpieczeństwa, sprawiedliwego sądu. Nieznośna sytuacja, w którą wrzucono część europejskiej ludności, zrobiła z nich – Żydów, Romów, gejów – wyrzutków i plagę. Wtedy jeszcze, w przeciwieństwie do sytuacji dzisiejszej, nie było międzynarodowych narzędzi prawnych, które pozwoliłyby temu zapobiec i przeciąć to zwrotne sprzężenie niechęci.

Teraz jest inaczej. System ochrony praw człowieka, na straży którego stoją ONZ i Rada Europy, wymyślono, by ta tragedia już nigdy się nie powtórzyła. Dlatego wprowadzono nieznany wcześniej status prawny – uchodźcy. Uchodźca z definicji to ktoś, kto nie może się powołać na obywatelstwo. Ale i tak ma prawo do ochrony. Żeby nie powtórzyło się Auschwitz.

Mówienie o ochronie „bezpieczeństwa i życia swoich obywateli” na terenie hitlerowskiego obozu zagłady to jak tłumaczenie świeżo osieroconemu dziecku, że nie wyrośnie na ludzi bez obojga rodziców. Niezrozumienie, brak wrażliwości, a w przypadku premier pisowskiego rządu – także ukoronowanie już prawie dwuletniej gry z pojęciem obywatelstwa, które miałoby w pełni przysługiwać tylko wybranym, spełniającym wyznaczone przez PiS standardy Polaka katolika. Obywatela pierwszego sortu. Ludzkiego pana.

Więcej o wydarzeniach poprzedzających Zagładę przeczytają Państwo np. w „Korzeniach totalitaryzmu” Hanny Arendt.