Feminizm, czyli święto różnorodności. O partiach na Manifie i KOD-zie w Strajku Kobiet
Awantura o (nie)obecność partii na warszawskiej Manifie to ważna lekcja, z której wszystkie i wszyscy powinniśmy skorzystać. Pokazuje, jak ogromna jest potrzeba przemyślenia, czym jest w XXI w. polityka. Ale też wskazuje, że zanim przejdziemy do budowania pozytywnego programu, musimy się rozprawić z konsekwencjami tego, że duże partie, przekonane, że mają swego rodzaju polityczny monopol, trwonią na potęgę kapitał zaufania ze strony obywateli i obywatelek.
Oświadczenie organizatorek Warszawskiej Manify, ogłoszone na dzień przed demonstracją, było bardzo mocne. Przypomnijmy soczyste fragmenty:
„… bo niezależność od partii (i od ludzi z partii) to niezależność naszego przekazu.
… bo partie polityczne podporządkowują swój program i przekaz wynikom wyborczym. To, co potencjalni wyborcy i wyborczynie są w stanie zaakceptować, jest dla partii nieprzekraczalne.
… bo politycy i polityczki nas zawodzą. Od zawsze i wszystkich opcji. Wykorzystują przestrzeń, którą tworzymy, do zbijania kapitału politycznego, a potem handlują naszymi prawami, wchodzą we współpracę z Kościołem lub innymi partiami.
(…)
… bo podstawowym interesem partii jest zdobycie i utrzymanie władzy. Bo już doświadczałyśmy sytuacji, w których nawet zaufane osoby, zaczynając grać w grę kompromisów i podbijania popularności wśród potencjalnego elektoratu, przestają być godne zaufania. Bo zdarza się, że interes partii okazuje się najważniejszy…”.
Pomijając niespecjalnie przejrzyste zastosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej oraz podsumowujące zastrzeżenia przypominające o tym, że „opozycją totalną” zawsze w Polsce pozostają przede wszystkim anarchiści i anarchistki:
„… bo nie każda feministka musi być zwolenniczką demokracji parlamentarnej – i niektóre z nas nie są”.
Ważne, żebyśmy odnotowali nieskrywany ton rozczarowania paradygmatem partyjnej polityki, który właściwie z góry odnosi się negatywnie nawet do tych inicjatyw, które powinny wszak budzić sympatię aktywistek – Razem, Zielonych czy wręcz Inicjatywy Feministycznej.
Nie tylko feministkom politycy jawią się jako figuranci bez realnego wpływu na rzeczywistość, zaszachowani już to przez „to, co potencjalni wyborcy i wyborczynie są w stanie zaakceptować”, już to przez jakieś siły wyższe: „interes partii”, korporacje czy Kościół. W wydaniu bardziej prawicowym – przez Brukselę, „Berlin” lub wręcz „rosyjsko-niemieckie kondominium”. W związku z tym dzisiejsza opozycja niewiele różni się od formacji dawniej sprawujących władzę.
Nieco inaczej funkcjonują Strajki Kobiet. Tam, gdzie Manifa nie chciała lub nie czuła potrzeby jakiejkolwiek rozmowy z ludźmi rzeczywiście głosującymi, Strajki Kobiet odbywają się pod jasną i jawną identyfikacją z dzisiejszą opozycją, a przede wszystkim często we współpracy z KOD. Manifa marzy o demokracji bezpośredniej. Strajki Kobiet nie stronią od hasła „Beata, niestety, twój rząd obalą kobiety”. Jednak polityczek raczej nie zapraszają do mikrofonów, a strajkowe aktywistki, które wchodzą w politykę partyjną, muszą się liczyć z niejaką podejrzliwością.
A przecież w dzisiejszej polskiej rzeczywistości trudno sobie wyobrazić wprowadzenie w życie prokobiecych postulatów inaczej niż przez zwycięstwo w wyborach już to formacji feministycznej, już to partii konsekwentnie realizującej feministyczny program. A jednak prac programowych czy budowy struktur raczej nie widać. Inicjatywa Polska z zapowiedzianym kongresem programowym w kwietniu nie wzbudziła tak zwanego szału. W dodatku kobiety ciągle się kłócą…
Choć może właśnie w tej kłótliwości leży siła feminizmu. W gruncie rzeczy bowiem, przy skandalicznej liczbie konfliktów i utarczek, elementem wyróżniającym feminizm wśród innych ruchów politycznych jest przyzwolenie na wewnętrzną wielorakość. Konflikty przenosi się na poziom personalny albo przekuwa w rozbieżności programowe, ale feministki nadal współdziałają. Tej akceptacji dla rozbieżnych perspektyw trudno szukać wśród tradycyjnych partii.
Ale przecież w dobie mediów społecznościowych, rozpadania się grup dyskusyjnych na coraz mniejsze grupki i zanikania jednoczącego nas mainstreamu – procesy te obserwujemy właściwie wszędzie. Kazimiera Szczuka w najnowszym wywiadzie dla „Krytyki Politycznej” nazywa to uogólnionym kryzysem przywództwa: „/mam wrażenie, że chociaż działacze szybko się zorganizowali, świetnie odpalili, psychologicznie i organizacyjnie nie byli odporni na ciśnienia różnych mechanizmów grupowych”.
Jednak feminizm ma tu tak zwany handikap: „Coś podobnego przeżyłyśmy w małej skali, w dawnych czasach, gdy byłyśmy jeszcze Porozumieniem Kobiet 8 marca organizującym pierwsze Manify. Ta nieodporność na ciśnienie mechanizmów psychologicznych grupy, niezdefiniowanie praktyk, niezabezpieczenie się przed kryzysami – to był poważny problem. Kobiety na te złe mechanizmy często reagują urazowo…”.
Wiele z tych złych mechanizmów wyłapałyśmy, przeanalizowałyśmy i nauczyłyśmy się je neutralizować. Nauczyłyśmy się żyć z tym, że pewne kwestie, takie jak światopoglądowe ujednolicenie, są po prostu nieosiągalne i w gruncie rzeczy niepotrzebne. Wyćwiczyłyśmy się zarazem w politycznej czujności i aktywnym uczestnictwie w podejmowaniu decyzji…
I może to właśnie jest odpowiedź na niewypowiedziane pytanie, które jednak po antypartyjnym manifeście Warszawskiej Manify padło: jeśli nie partie, to co?
Musimy wymyślić demokrację na nowo, łącząc paradygmat przedstawicielski z tym, co znamy z własnego doświadczenia: czujnością, rozliczaniem, umiejętnością odróżniania konfliktów personalnych od doktrynalnych. Zrozumienie dla potrzeby programowego wielogłosu i szerokiej współpracy w wykuwaniu rozwiązań. Feminizm jest sztuką kompromisu, ale zarazem lekcją bycia wierną sobie. Jest – po prostu – świętem różnorodności.
Komentarze
Kolaboracja z polkimi mafiami politycznymi jest kompromitująca jak kolaboracja z hitlerowskim lub komunistycznym okupantem.
Odcinanie się od partii jest warunkiem wstępnym starania się o wiarygodność. Dlatego feministki podjęły właściwą decyzję.
Gratuluję!!! Wreszcie feministki i pani Agata Czarnacka odważnie, śmiało wygarnęły prawdę o „Polityce”: ani razu kobieta nie była redaktorem naczelnym „Polityki”, w „Polityce” najważniejsze funkcje mają mężczyźni, w „Polityce” pracuje więcej mężczyzn niż kobiet i to mężczyźni w „Polityce” lepiej zarabiają od kobiet. Kiedy skończy się ta niebywała dyskryminacja kobiet przez mężczyzn „Polityki” – pyta Agata Czarnacka.
Odpowiadam: nigdy.
Ależ upadek, ależ chamstwo! Siedlecka z GW i „Polityki”: „Duda został przecwelony przez PiS!”. Dziennikarka była gościem TOK FM, gdzie razem z Danielem Passentem, Adamem Szostkiewiczem i Janem Ordyńskim dyskutowała o sytuacji w Polsce
Znaczy furiatki protestuję, a nie kobiety? My furiatki żądamy, aby nas traktowano tak samo jak normalne, piękne kobiety
Ja tylko w kwestii formalnej- ten strajki, itp. organizują te panie, które entuzjastycznie popierają i tłumaczą postępowanie alimenciarza Kijowskiego, czy jakieś inne?
My faceci też musimy się zjednoczyć, zastrajkować i wywalczyć sobie męskie prawa. Nie będą babsztyle pluć nam w twarz.
Jak wojna, to wojna. Zobaczymy kto ją wygra.
Jacek@
Jakoś zapomniałeś, że dawno temu przecwolony zostałeś przez kiboli KS Bronowianka. Pamięć zawodzi?
Oznacza to ,że feministki po obaleni władzy ,musza w naszych warunkach oddać ja w inne rączki.Tak jak 1989r jak to było z robotnikami.Pewna pisarka założyła partie kobiet aby ja rozłożyć .Bo parttie kobiet powinna założyć ,kobieta polityk ,i to jest jedyne wyjście.Partię bezideową ,bez swiatopoglądową ,a do bólu pragamtyczną.Czyli taką nowego typu tysiąclecia bo już jedną stworzył niejaki wódz rewolucji z przed 100 lat.i jej wzór działania wystarczy.Pomogę wam kobiety.Bo marsze narażają na zapalenie płuc i beznadzieje po marszach.
Przywodcy partyjni kompromituja sie walkami o stolki, wzajemnym postawianiem sobie nogi i brakiem jaj. Mozna sobie niezaleznie dorabiac w jakiejs partii, ale ruch masowy powinien byc niezalezny od partii i partyjniactwa.
Nikt tego nie zrobi za kobiety. Niestety za mało kobiet młodych protestuje. Naszym miasteczku było ich mało, o wiele mniej niż w październiku.
Za to calkiem wiele kobiet bralo udzial w manifestacji ONR.
http://e5.pudelek.pl/7348ec13b81b04111405f7e1a1b0260825c2153e.jpg
Proponuje strajk mezczyzn
przeciwko dzieleniu Polakow i seksistowskiemu szowinizmowi feministek